Prawdopodobnie, przepowiednia ta spełniła się w Wielki Czwartek AD 2013, kiedy papież Franciszek zgorszył wielu. Podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej odprawionej w zakładzie karnym umył nogi nie tylko mężczyznom, ale i kobietom, nie tylko katolikom, ale i muzułmanom. Jak słusznie zauważył ks. dr Andrzej Draguła(Kapłan diecezji Zielonogórsko–Gorzowskiej), „dla wielu jest to chyba moment przekroczenia granic dotychczas w liturgii nieprzekraczalnych. Nie ulega wątpliwości, że to co zrobił papież odbyło się wbrew przepisom prawa liturgicznego. Zarówno Mszał Rzymski, jak i Ceremoniał Biskupi opisując obrzęd zwany „mandatum” używa wyrażenia „viri selecti” (wybrani mężczyźni), co zostało potwierdzone w roku 2008 przez pismo sekretarza Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów do pewnego biskupa, który zwrócił się o interpretację zapisu. Nota Kongregacji podkreśla, iż chodzi o osoby płci męskiej.” Niestety, następne rozważania czcigodnego kierownika Katedry Teologii Pastoralnej, Liturgiki i Homiletyki na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego (zresztą, podzielane przez wielu innych nie mniej szanowanych duchownych) idą zupełnie w złym kierunku. Cieszy fakt, że wielu się zgorszyło gestem znieważenia Kapłaństwa (bo to Ich Święto, i Papież musiał umyć nogi właśnie im, a nie jakimś małoletnim muzułmankom, którym, owszem, mógł posłużyć, ale kiedy indziej, nie w ten Wielki Dzień Ustanowienia Kapłaństwa). Zresztą jego Dostojni Poprzednicy też obcowali z podobnymi biedakami, ale robili to w sposób nie budzący żadnych kontrowersji.
Może sam w sobie ten bardzo symboliczny gest nie jest tak straszny, ale z pewnością otwiera on na oścież drzwi innym, daleko gorszym zmianom w Kościele, i co najgorsze – „w imię miłości”, na co napierają obrońcy takich „unowocześniających” Kościół zmian. (Grzegorz Kramer SJ na Facebook’u słusznie napisał: „To was gorszy? Zobaczycie jeszcze więcej…”) Może nowy Papież i ma „czyste serce i czyste zamiary”, ale z pewnością z rzędu takich, którymi „usłana jest droga do piekła”. Rzeczywiście, jeżeli obecny Papież „w imię miłości” może złamać ten przepis Prawa Kościelnego (Liturgicznego!) i wielowiekową Tradycję, to co przeszkodzi następnemu „papieżowi” „w imię miłości” złamać kolejne Prawa, dot., na przykład kapłaństwa kobiet czy tzw. „związków partnerskich” itp. Tym bardziej, że, jak stało się jasnym w tym przykładzie, wielu dostojnych, utytułowanych i szanowanych liderów opinii publicznej chętnie to nam profanom wytłumaczą i usprawiedliwią. Podobnie jak niewierzącym i niepraktykującym już dawno zostało wytłumaczone i usprawiedliwione w imię też „słusznych i doniosłych ideałów” takich jak równość, wolność, braterstwo i tolerancja różnych ohyd (np. homoseksualizm), a nawet zbrodni (np. aborcja i eutanazja).
Teraz, niestety, w tymże kierunku ruszył pełną parą i Kościół – jeden z ostatnich bastionów na drodze Antychrysta. Jasne za to, dlaczego masoni wygnali Papieża Benedykta XVI i czego oni oczekują od swojego protegowanego – przygotować drogę Antychrystowi (fałszywemu prorokowi). Obecny gest umycia nóg kobietom miał rozpocząć ten proces i sprawdzić reakcję społeczeństwa, zwłaszcza kościelnego.
Trzeba uznać, że test ten wypadł pomyślnie dla obu stron: Antychryst śmiało może liczyć na poparcie większości, ale i w rzędach stronników Chrystusa (i Jego wiernego Namiestnika Benedykta XVI, który pozostanie faktycznym Papieżem do momentu powołania Piotra Rzymianina) bojowników nie zabraknie. Tym bardziej, że mający wkrótce nastąpić Mały Sąd Ducha (może już w Niedziele Miłosierdzia Bożego) mocno popsuje ich plany i doda nam wielu sprzymierzeńców (niektórych z nich, co prawda, oni z powrotem od nas przeagitują, ale nie wszystkich).
Obrońcy Franciszka I oskarżają nas, że atakujemy ich papieża. Owszem, atakujemy, ale robimy to w obronie naszego Chrystusa i Jego prawdziwego Namiestnika, wpierw zaatakowanego przez nich. Śmiało można powiedzieć, że jest to początek Wielkiego Podziału w Kościele (nie tylko Katolickim, bo ich nowoczesnego – następnego „papieża” – zapowiadanego w Apokalipsie fałszywego proroka, uzna również wielu protestantów a nawet „prawosławnych„ – nie wszyscy, oczywiście). Z tym że schizmatykami będziemy nie my, trwający wiernie przy Chrystusie i Jego Kościele, a właśnie oni – zdrajcy i „odnowleńcy.”Bo wierność wyraża się nie tylko w słowach i pokaźnych faryzeuszowskich gestach, ale przede wszystkim w staniu przy Wiecznej i Niezmiennej Prawdzie, wyrażoną m.in. w Wielowiekowej Tradycji i Prawie Kościelnym, których nikt nie może tak po prostu łamać a tym bardziej zmieniać „z duchem czasu” na potrzebę wrogich Kościołowi sił, nawet prawidłowo wybrany papież, nawet – „w imię miłości” (źle rozumianej, oczywiście).
Źródła informacji