Uzdrawiacze

Mówiłam już, że przez post możemy wyjednać o wiele więcej uzdrowień, niż nam się zdaje, i że zamiast biegać od lekarza do lekarza lepiej jest modlić się i pościć. Ale uwaga! Wielu ludzi chodzi dzisiaj do uzdrawiaczy. Trzeba wiedzieć, że owi uzdrawiacze pewnego pięknego dnia otrzymali swój dar, ale nie wiadomo dokładnie, skąd ten dar pochodzi. We Wspólnocie Błogosławieństw często świadczymy „usługi dla poszkodowanych", to znaczy pomagamy ludziom leczonym przez uzdrawiaczy. Jeśli ktoś pójdzie do uzdrawiacza z bólem lewego kolana, być może kolano przestanie go boleć. Nie wie on jednak, że choroba jedynie zmieniła miejsce. Zaatakuje inny organ i stanie się jeszcze dokuczliwsza.

Człowiek taki powtórnie odwiedzi uzdrawiacza, a ten będzie na nowo odprawiał swoje czary i być może po raz drugi usunie ból. Potem ból pojawi się gdzie indziej po raz trzeci i będzie jeszcze większy. A pewnego dnia człowiek ten obudzi się z lękiem nie do opanowania, będzie ogarnięty chęcią śmierci, samobójstwa. Dlaczego znajdujemy ciało młodego człowieka wiszące na sznurze, skoro wcześniej nic nie wskazywało na to, że chce on popełnić ten czyn? W wielu wypadkach okazuje się, że w przeszłości matka chodziła z nim do uzdrawiacza.

Uzdrawiacze wypowiadają nieco dziwne słowa (czasem wymieszane z modlitwami chrześcijańskimi). Używają tajnych formuł, w których niby przypadkiem wymieniają imię zdrajcy - Judasza. Robią masaże itd. Ale swój dar otrzymują często od innej osoby, która z kolei otrzymała go jeszcze od kogo innego. A u początku tego łańcucha jest czarownik, który otrzymał ten dar od szatana, ponieważ szatan może „uzdrawiać". Jezus mówi nam w Ewangelii, że w czasach ostatecznych fałszywi prorocy będą czynić znaki i wspaniale cuda, aby - jeśli to możliwe - pozyskać sobie wybranych Bożych. Jest to prawda. A ponieważ szatan nie robi prezentów, więc przemieszcza jedynie chorobę, czyniąc ją jeszcze cięższą. Dlatego ci, którzy chodzą do uzdrawiaczy, wciąż na nowo zapadają na zdrowiu, a ich choroba przechodzi z ciała do serca, a z serca do duszy. Wszystko zaczyna się od zwyklej choroby fizycznej, a kończy sie pokusami samobójstwa, głęboką depresją, straszliwą nienawiścią. Przychodzi dzień, w którym nie można już znieść swojego męża, jego sposobu mówienia czy chodzenia. Nagle nie można już się modlić, zaznawać radości życia. Coś sprawia, że nie da się wstać rano i normalnie wykonywać swej pracy. Nie można się poruszać, albo ma się bóle głowy, niemożliwe do zwalczenia. Błagam was, nie chodźcie do uzdrawiaczy! Nie narażajcie swojego życia dla uzdrowienia za wszelką cenę, aby potem czuć się jeszcze o wiele gorzej!

Matka Boża mówiła wiele razy, by chodzić do lekarza, ale nigdy do uzdrawiacza. Dlaczego? Dlatego że dobrze wie, kto za tym stoi. Uzdrawiacze spowodowali wiele śmierci, wiele samobójstw, wiele chorób psychicznych. Moim obowiązkiem jest o tym powiedzieć. Nie chodźcie do uzdrawiaczy, nawet jeśli będą chcieli leczyć was za darmo, nawet jeśli stoi u nich figura Matki Boskiej z Lourdes z różańcem w ręku!