Kwestia bezpieczeństwa narodowego staje się coraz ważniejsza, a niedługo w ogóle może wyjść na pierwszy plan. Oby nie było wtedy za późno żałować tego, co można jeszcze spokojnie zrobić teraz, we względnie spokojnym czasie. Przede wszystkim, wszystko ma swoją cenę. Napoleon powiedział: by wygrać wojnę, potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy. Albo trzeba wcześniej zainwestować wysiłki i środki finansowe, albo później płacić życiem, majątkiem i wolnością obywateli. Przykładów nie podaję, bo są wszystkim dobrze znane. Szkoda tylko, że wnioski z tej wiedzy nie do końca są wyciągane. Proponowane przez NATO 2% PKB (przez Polskę spełnione) w obecnej coraz pogarszającej się sytuacji to jest zdecydowanie za mało. Wielka Brytania np. chce zwiększyć swój wkład w obronę narodową do 3% PKB (jak to było w latach 1990-ch) – m.in. dla budowy wielopoziomowego systemu obrony przeciwrakietowej. Można więc to uznać za absolutne minimum, ale tak naprawdę przydałoby się przez jakiś czas inwestować nawet do 10%. Jeśli to mądrze zainwestować (przede wszystkim w kraju), mogłoby to nawet napędzić gospodarkę, jak napędziła ją (wbrew prognozom sceptyków) inwestycja 500+ (5% PKB), ponieważ zdecydowana większość beneficjentów tego programu wydaje otrzymaną kasę właśnie w kraju. Doświadczenie innych państw udowadnia, że gospodarka może wytrzymać nawet o wiele większy procent, a państwa przy tym robią się supermocarstwami i inne państwa muszą się z nimi liczyć, ale przez dłuższy czas ma to jednak negatywne skutki gospodarcze, socjalne i polityczne, więc przesadzać z tym też nie można.
Drugą co do ważności sprawą jest, jak i w co konkretnie zainwestować te pieniądze. Tablice Mendelejewa przydałyby się, owszem, uczniom starszych klas oraz studentom odpowiednich kierunków, ale żołnierzom już raczej nie za bardzo. Moździerze, owszem, przydałyby się bardziej, ale bez amunicji to tylko bezużyteczna kupa złomu. W ogóle sprawa amunicji jest na tyle ważna, że trzeba omówić ją specjalnie. Nawet niespecjaliści chyba rozumieją, że do broni jest potrzebna amunicja. Specjaliści zaś (tym bardziej – decydenci) powinni wiedzieć, że tej amunicji ma być wystarczająco dużo, i żeby można było uzupełniać jej zapasy w dowolnych niezbędnych ilościach, a więc najlepiej musi być produkowana w kraju, a nie zakupywana zagranicą. Szczególnie ważne jest to podczas wojny, kiedy dostawy z zagranicy są utrudnione lub wręcz niemożliwe.
Bardzo ważną kwestią bezpieczeństwa narodowego jest pozbycie się ze wszystkich kluczowych instytucji agentów obcych państw (przede wszystkim, oczywiście, Rosji, ale także Niemiec, Izraela oraz Ukrainy). Chodzi nie tylko o agentów, którzy pracują na te państwa i ich służby „zawodowo”, ale również, w siłę swoich korzeni lub innych przyczyn obiektywnie działają w interesach obcych państw (często tego nawet nie ukrywając). Polityk, oczywiście, ma prawo być dowolnej narodowości i mieć dowolne poglądy, z tym że nie ma prawa tego ukrywać przed swoimi wyborcami, i nie udawać „Polaka” i „patriotę”. Tym bardziej, że raczej i tak to jemu nie zaszkodzi, bo wyborców o podobnych poglądach starczy, żeby przekroczyć próg wyborczy, a czasem nawet (niestety) wygrać.
Myślę, że na razie to raczej nie jest możliwe, ale kiedy do władzy dojdą prawdziwi patrioci, wszyscy ci agenci będą musieli albo diametralnie zmienić front (autentycznie lub jako cwaniaki) – z agentami to się nierzadko zdarza (a wtedy dostaną abolicję), albo będą wyparci w inny sposób (nie do publikacji).
Zupełnie inna sprawa – sprawa byłych agentów SB. Kiedy Bolek groził, że przywiezie do Warszawy 1 mln „obrońców demokracji”, myślę, że wcale nie blefował. Na taką ilość on oszacował (a komu jak nie jemu to znać), ile jeszcze pozostało byłych agentów w „sile wieku”, którzy w sposób naturalny z nim sympatyzują i w miarę możliwości wspierają i którzy na jego apel staną ramię w ramię ze swoimi byłymi oficerami prowadzącymi. Później jednak zrozumiał, że chyba każdy z nich nie będzie go wspierał ot tak otwarcie (co jest równoznaczne z przyznaniem się do swej agenturalnej przeszłości), no może choć co dziesiąty – a to będzie ok. 100 tys. – też siła ludzi. Okazało się jednak, że aż takich głupich znalazło się o wiele mniej, więc pod tym względem niebezpieczeństwa oni nie stanowią. No, ale regularnie i aktywnie uczestniczą w wyborach i głosują jak im każą – a stąd nadal zadziwiająco dobra pozycja PO. Aktywni są oni również w Internecie (zwłaszcza komentarzach), bo to przeważnie emeryci i mają na to sporo wolnego czasu. A więc jednak nadal wpływają w sposób negatywny na życie społeczne i polityczne. Szczerze mówiąc, nie wiem, czym się kierowali ci ludzie, kiedy do tej współpracy z SB dołączali. Jednak, sądząc po relacjach agentów – choćby znanych aktorów – robili to z różnych powodów. Jedni – dla kariery, inni – dla kasy, jeszcze inni – „ideowo” (bo nawet kasy za swoje donosy nie brali). Niektórzy z nich później się przyznali i żałowali, inni zaprzeczają do dziś. W każdym razie problem ten pozostaje nadal nierozwiązany. Krzywdy oczywiście muszą być naprawione, przestępstwa – ukarane, natomiast całej reszcie może warto ogłosić abolicję, żeby się wreszcie uspokoili i więcej nikomu nie przeszkadzali. Może akurat już swoje odpokutowali, żyjąc w ciągłym strachu, że zostanie opublikowana kolejna teczka, Lista Wildsteina lub Kukiza. Oprócz tego, ludzie się zmieniają. Czasem nawet etatowi esbecy (co prawda – w obie strony). Widać to było np. po ich twarzach, kiedy licznie „opiekowali się” Janem Pawłem II podczas jego pierwszych pielgrzymek do Polski. Nie należy zapominać również o tym, że po bitwie nie ma wrogów, są tylko ludzie (Napoleon Bonaparte). Ale najpierw bitwę trzeba wygrać, oczywiście.
Ale wróćmy do bardziej aktualnej sprawy agentów obcych państw. „Niebawem wywiady różnych państw będą chciały przeprowadzić w Polsce szereg wielkich i mniejszych prowokacji. Do pracy, takiej uczciwej i rzetelnej powinien przystąpić polski kontrwywiad. Działanie, oraz modlitwa i ofiara, zwłaszcza zanoszona do dyspozycji Trójcy Świętej przez Niepokalaną sprawi, że będzie mogła być zrealizowana Boża Wola, a demon poniesie sromotną klęskę.” (Przekaz Żywego Płomienia z dn. 26.09.2018). Pocieszającym jest to, że wg Pana Boga, polski kontrwywiad jest wystarczająco dobry, żeby te ewentualne prowokacje unicestwić. Nie może więc zlekceważyć tej informacji, ma również dobrą okazję, żeby podbudować swoją reputację, mocno nadszarpniętą „katastrofami” pod Mirosławcem, Smoleńskiem oraz „wypadkiem” prezydenckiego BMW. Pozostaje pytanie, wywiady których konkretnie państw przygotowują te prowokacje. Pierwszym naturalnym podejrzanym jest, oczywiście, Rosja (ma tu tradycyjnie sporo swoich agentów i „interesów”). Ale bardzo możliwe, że ze współpracą z ukraińskim SBU, która też ma tu pełno swoich agentów starych poradzieckich oraz nowych, przybywających wśród rzeszy Ukraińców, przyjeżdżających tu do pracy. To, że na wschodzie Ukrainy pomiędzy sobą zbrojnie walczą, wcale nie przeszkadza im tu w Polsce ściśle i autentycznie (no bo „wspólny wróg”) współpracować. Nie można również wykluczać służb izraelskich. W październiku 1993 roku właśnie przybyli z Izraela oficerowie, byli tymi snajperami, którzy w Moskwie z dachów strzelali w obydwie wałczące strony, prowokując ich tym samym do strzelania do siebie nawzajem, tak że w rezultacie (razem ze szturmem „Białego Domu”) według oficjalnych danych zginęło 156 osób, a 350 zostało rannych. Inne źródła mówią nawet o 700–800 zabitych.
Niewykluczone, że byli oni też tymi snajperami na Kijowskim Majdanie, w rezultacie czego zginęła „Niebiańska Sotnia”. Nie mam, co prawda na ten temat dokładnych danych, ale podejrzana jest cisza w tej sprawie. Wiktor Janukowycz zaś był, owszem, złodziejem (mającym nawet wyrok) i rosyjskim agentem, ale nie mordercą, a już na pewno nie głupkiem, żeby dać rozkaz takiej strzelaniny – dla niego przecież „samobójczej”. Nie można wykluczać nawet „przyjacielskich” służb amerykańskich, znając ich rolę we wspomnianym kijowskim majdanie. Ale ostatnio są bardzo aktywne również służby niemieckie. Złapano ich nawet na gorącym uczynku podczas nieudanej prowokacji z polskim kierowcą (który niby miał najechać swoją ciężarówką niemiecki tłum). Obarczono, co prawda, agenta i tajniaka „policyjnego”, ale policja nie przeprowadza takich akcji, bo z założenia pilnuje prawa i porządku, i co najwyżej na tajny rozkaz służb specjalnych odchodzi z miejsca planowanej akcji (co rzuca się w oczy podczas wszystkich ostatnich najazdów samochodowych na przechodniów w Europie). A to była nie jedyna nieudana akcja niemieckich służb przeciwko Polsce. Przypomnę tu choćby tajemnicze wybuchy na terminalach DHL w Niemczech (bo do Polski „paczki” nie zdążyły dotrzeć). To właśnie była dla nich przestroga z Nieba, żeby trzymali swe brudne i krwawe łapy jak najdalej od Polski. Niestety jej nie usłuchają i poniosą za to ogromną karę (po prostu znikną jako naród i państwo).
W Polsce zaś szczególnie narażona jest Warszawa. Istnieje bowiem proroctwo (a nawet nie jedno), że jako „miejsce grzechu” – zostanie zniszczona. Przede wszystkim za „grzechy wołające o pomstę do Nieba”: morderstwa (w tym dzieci nienarodzonych), homoseksualizm, uciskanie ubogich oraz zatrzymanie zapłaty pracownikom. Nie wiadomo, czy już zapadła ostateczna decyzja, ale są znane szczegóły zaplanowanej zagłady. Otóż Rosja i USA po zakończeniu II WŚ prawie przez cały czas testują swoją broń, taktykę przeciwko sobie: Korea, Wietnam, Afganistan, Gruzja, Syria… Następnym „poligonem” została wybrana właśnie Warszawa (bo przecież nikt na świecie płakać po niej nie będzie i się za nią nie wstawi). Najnowsze rosyjskie rakiety „Iskander” (a może nie tylko) do Obwodu Kaliningradzkiego są już dostarczone i tylko czekają, aż USA dostarczy pod Warszawę swoje najnowsze „Patrioty”, których co prawda jeszcze nawet nie skonstruowano, ale pewnie niedługo będą, i które Polska już „zakupiła” (chyba pierwszy na świecie przypadek zakupu nieistniejącej jeszcze broni). Rzecz jasna, że jakaś część rakiet będzie strącona, zaś druga część dosięgnie celów. Pytanie tylko, jaka część. Rosjanie więc będą wiedzieć, jak dopracować rakiety, Amerykanie zaś – jak dopracować system obrony przeciwrakietowej. I gdyby (zgodnie z umową) głowice rakiet były zwykłe, zniszczenia i ofiary byłyby raczej symboliczne (jak w przypadku „Tomahawków” w Syrii). Ale jeśli Rosjanie się „pomylą” i uzbroją rakiety w głowice nuklearne, prawie cała Warszawa (może oprócz Jelonek) legnie w gruzach nie do odbudowania (ze względu na zakażenie radioaktywne). Zostanie odbudowana (a nawet zostanie stolicą Europy) dopiero w Nowej Erze. Stolica zaś Polski powróci do Krakowa.
Po co to Rosjanom? Otóż zademonstrują całemu światu, że nie tylko mają najwięcej na świecie i skutecznej broni nuklearnej, ale i nie zawahają się jej użyć z byle powodu (który pewnie znajdą). Po drugie, udowodnią, czym jest w praktyce „solidarność NATO”. Nikt im bowiem nie odpowie uderzeniem odwetowym. Londyn, Paryż i Waszyngton będą siedzieć cicho, nie życząc sobie podobnego losu. Nastąpi, oczywiście, ostateczna międzynarodowa izolacja Rosji, do której ona intensywnie się przygotowuje już od kilku lat (stąd sankcje, embargo itp.) Zemsta jednak przyjdzie z zupełnie innej strony – z Chin. Dawno już one do tego są przygotowane, tylko czekają na odpowiedni moment, który właśnie nastąpi. Ale o szczegółach tej przyszłej wojny już pisałem wcześniej. Oczywiście, że Warszawiacy mają jeszcze szansę to odwrócić poprzez swoje nawrócenie. Ale czy zechcą? Jak wybierają na swego prezydenta kogoś, kto nawet nie ukrywa, że zamierza deprawować ich dzieci (Deklaracja LGBT+), to bardzo źle to rokuje. Ktoś może powiedzieć, że wyborcy w Słupsku są jeszcze mniej rozsądni. Owszem, Słupsk też zostanie zniszczony, ale nie znam szczegółów.
Co prawda, możliwy „czarny scenariusz” jest przewidziany dla całej Polski: „Źli ludzie, już teraz obsadzają najważniejsze strategiczne miejsca, by uderzyć w was z każdej strony. Wywołają sztucznie głód i choroby zaraźliwe, by tym szybciej was wykończyć. Dodatkowo ci najgorsi, chcą otworzyć na oścież wasze granice, by nastąpił zalew tych co przychodzą, aby niszczyć, kraść, zabijać, plądrować, gwałcić. Oni wypełniają jedynie dyrektywy Żydów Chazarskich. Wielu z ich grona jest członkami loży masońskich i iluminatów. Jeżeli się nie opamiętacie, jeżeli się nie nawrócicie, już bardzo niedługo obficie poleje się Polska Krew, płynąc nie małym potokiem. Realnie wam zagraża to, że muzułmanie niszczyć będą kościoły, tak jak czynią to już na zachodzie. Zaczną się liczne niepowstrzymane mordy na katolikach, a zwłaszcza na kapłanach i biskupach. Nadgorliwe niektóre kraje Unii Europejskiej będą u was chciały nieść pomoc, lecz muzułmanom, na podstawie waszego chorego prawa, wejdą do Polski obce wojska, by zabijać tych, którzy są im nieposłuszni i walczą z wrogiem Polski i z muzułmanami. Wielu Polaków się zbuntuje, poleje się wiele, wiele polskiej krwi. Do pomocy muzułmanom w wyżynaniu Polaków dołączą Ukraińcy, widząc w tym dobry, dogodny moment, by skorzystać z okazji zajęcia wielkich połaci Polski. W tym czasie bez wojny zginie około 30 000 000 (trzydziestu milionów) Polaków, dopiero pod koniec, Ja Sama wkroczę, by uratować resztę wiernych Polaków, która pozostanie”. (Przekaz Żywego Płomienia z dn. 14.04.2019).Jestem jednak pewien, że także wykonanie tego Planu Naprawy Polski (w całości) przyczyni się do uniknięcia tej zagłady, a realizacji też całkiem możliwego wariantu, kiedy przeżyje cały naród, tj. ok. 40 mln. Oczywiście w tę liczbę wejdą najbardziej rozsądni Polacy, którzy powrócą do Polski z zagrożonych krajów i uzupełnią ubytki po najbardziej zatwardziałych i nierozsądnych, którzy nie przeżyją Oczyszczenia przygotowującego, którego się nie da jednak całkowicie uniknąć, ale znacznie złagodzić – owszem. Przypomnę w związku z tym wcześniejsze, ale nadal aktualne proroctwo: „W niedługim czasie w Polsce nastąpi wiele zmian. Od modlitwy i zaangażowania ludzi zależy, jak bardzo będziecie niszczeni. Nie wszystko jeszcze jest stracone. Niebawem nadchodzące wydarzenia zmienią dotychczasową mentalność ludzi i kapłanów o 180 stopni. Ze wzrostem grzechów nasilać się będą oczyszczające wasz kraj kataklizmy. Nie lękajcie się, ale zaufajcie Mi, bo gdy cały czas będziecie Mi wierzyć, okazywać niezbędną ufność, to zły los ominie was wówczas szerokim łukiem.” 25 sierpnia 2014 r.
Pozostałe ważne kwestie bezpieczeństwa narodowego rozważam w poniższych podrozdziałach: