Plan naprawy Polski

IV.3. POLICJA

17.06.2019

Policja polska, zwłaszcza w porównaniu ze swymi wschodnimi kolegami oraz poprzednikami (milicją obywatelską) wypada całkiem nieźle. I choć nie brakuje do niej pretensji (zwłaszcza ze strony wałęsającej się młodzieży, ale nie tylko), z każdym rokiem poprawiający się w sposób widoczny stan bezpieczeństwa polskich miast, dróg, rozgrom słynnych band karze jej wystawić ocenę raczej pozytywną. Oczywiście że nie brakuje również zaniedbań oraz przypadków korupcji, które trzeba ostatecznie wykorzenić.(1) Nadal za dużo pozostaje niezakończonych spraw i tradycyjnych „nieznanych sprawców”. Podejrzewam jednak, że w wielu wypadkach policja poradziłaby sobie z takimi „niewyjaśnionymi sprawami” o wiele lepiej, gdyby nie była „naciskana z góry”. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że we wszystkich czasach i we wszystkich krajach służby specjalne (nawet formalnie prawnie) zawsze mają przewagę nad zwykłymi „stróżami porządku”. Taki stan rzeczy ma racje bytu i nigdy się nie zmieni (a i nie musi). Oczywiście, że służby specjalne muszą działać w interesach własnego kraju (choć czasem poza granicami zwykłego prawa). Problem pojawia się wtedy, kiedy działają one w interesach państw obcych (lub „organizacji międzynarodowych”) czy skorumpowanych (często też poprzez obce kraje lub organizacje międzynarodowe) polityków.

Można było by im, owszem, zarzucić brutalność podczas akcji pacyfikacyjnych (np. w Lublinie w październiku 2018), ale co mieli robić, kiedy w ich stronę leciały kamienie (a mam na to naocznych świadków).  Nie bronię, oczywiście, takiej brutalności, ale rozumiem. Ich koledzy na Zachodzie (np. we Francji czy Belgii) zachowują się w podobnej sytuacji o wiele brutalniej, i nikt ich za to nie oskarża o „łamanie demokracji”. Każdy bowiem rozumie, że lepiej mieć twardzieli w służbach mundurowych, niż przy ich słabości bezkarnych przestępców i chuliganów na ulicach miast (jak to jest obecnie choćby w Szwecji). Jak się mówi, coś za coś. Inna sprawa, przeciwko komu Policja używa siły, jakie manifestacje rozgania. A to już zależy od polityków i rządzących, ponieważ mundurowi przeważnie są wobec nich bardzo lojalni, nawet w przypadkach, kiedy nie podzielają ich poglądów. Dzieje się tak na całym świecie, we wszystkich czasach i w każdym ustroju. Nic dziwnego, ponieważ właśnie rządzący płacą mundurowym (i to sowicie za niezbyt trudną pracę) – właśnie za lojalność, natomiast bardzo surowo karzą za bunt (nieraz nawet śmiercią – i też na całym świecie i we wszystkich czasach, również obecnych, choć teraz raczej „nieoficjalnie”). Z drugiej strony, każdy, kto idzie do służby dobrze wie, czego się od niego oczekuje – człowiek o innej mentalności po prostu dobrowolnie tam nie idzie. Rzecz jasna, że każdy z nich ma własne poglądy (nie koniecznie takie same jak u rządzących), ale trzyma je przy sobie. Myślę, że policjanci to raczej normalni faceci, którzy kiedyś z o wiele większą przyjemnością będą pałować zboczeńców, niż dziś ich bronić.(2) Tak więc chodzi o ustanowienie normalnej władzy, a Policja- ta sama – będzie jej lojalna, jak to już udowodniła choćby przy okazji zmiany ustroju komunistycznego na demokratyczny. Nie powinna ona mieć nic przeciwko również władzy patriotycznej. No może oprócz niektórych na samej jej górze, których nie trudno będzie zamienić.

Nadinspektor Policji Marek Papała. Jego zabójstwo było ciężkim ciosem fizycznym i moralnym, wymierzonym w policję i ma swoje konsekwencje do dziś. Generałów bowiem ot tak po prostu nie mordują, zaś rozkaz na takie zabójstwo może wydać tylko ten, kto ma jeszcze wyższy stopień i/lub stanowisko. W tym wypadku ślad prowadzi prosto do Moskwy. Chodzi o to, że Generał Marek Papała głośno się wypowiadał (a nawet naprawdę zamierzał) zwalczyć tzw. „mafię rosyjską”. I tu trzeba jeszcze raz przypomnieć, czym w swojej istocie jest ta mafia. Otóż nie jest to zwykła zorganizowana grupa przestępcza, choć na co dzień robi to samo. Jest bowiem ona kontrolowana, kierowana, uzbrajana, logistycznie wspierana,  a czasem nawet organizowana przez rosyjskie służby specjalne (KGB/FSB, GRU, SWR). Nawet we własnym kraju, a tym bardziej – zagranicą. Dostarcza tym służbom kasę, informacje, a także wypełnia zadania specjalne i „brudną robotę”. W Polsce, oprócz tego, wypełnia „ważną rolę” jako ogniwo na szlaku narkotykowym Afganistan – Rosja – Europa Zachodnia. Producentów heroiny  w Afganistanie wzięli pod kontrolę (a raczej ustawili partnerstwo handlowe) jeszcze radzieccy oficerowie (akurat przeważnie służb specjalnych) podczas okupacji tego kraju. Po wycofaniu wojsk radzieckich związki te jednak pozostały. Kiedy zaś do władzy w Afganistanie doszli talibowie, zniszczyli prawie do zera produkcję maku. Wtedy już do akcji wkroczyło USA i po zamachach na WTC, oskarżeniu za to Bin Ladena (agenta CIA jeszcze z czasów wojny radziecko-afgańskiej), najazdu pod tym pretekstem na Afganistan i odsunięciu talibów od władzy, produkcja maku, a więc i heroiny, powróciła „do normy”. Czy mógłby ktoś pozwolić na przeszkadzanie w realizacji tak ważnego elementu masońskiego planu narkotyzacji młodzieży (zachodniej, polskiej i rosyjskiej)? Polska policja zatem ma nadal związane ręce, żeby ostatecznie zlikwidować tę mafię. Ale będzie miała taką możliwość, kiedy władza w Polsce się zmieni i trafi w ręce prawdziwych patriotów, a nie jawnych lub tajnych agentów obcych państw i organizacji międzynarodowych. O tym, że to w ogóle możliwe, dowodzi choćby doświadczenie takiej małej Chorwacji (a może i Węgier), która nie chciała u siebie „mafii rosyjskiej”- i nie ma. A takie Czechy (a może i Słowacja) tolerują ją i mają, choć ruskich lubią nie więcej niż Polacy. Przy okazji zaś będzie to świetną możliwością pomszczenia za śmierć tego generała (i nie tylko jego). Po śmiertelności bowiem wśród generałów (w sile wieku i na służbie czynnej, nie od starości i nie na wojnie, lecz w dziwnych okolicznościach) Polska zajmuje drugie miejsce na świecie (po Rosji) oraz pierwsze w NATO.  Tym bardziej, że ta mafia miała też za zadanie (i już go „pomyślnie” wykonała) zgromadzić i schować zapasy broni (kałasznikowy przede wszystkim) i amunicji dla islamskich terrorystów. Przecież oni przybyli do Europy (i do Polski) bez broni, wojsko i policja im swojej raczej nie pożyczy (choć wojsko niemieckie już pożyczyło im swój słynny poradziecki poligon magdeburski, gdzie pełno również magazynów broni i amunicji), zaś samymi maczetami, nożami i ciężarówkami wiele nie nawojujesz.

Broń zaś zwykłych polskich policjantów (pistolety) jest po prostu śmieszna w porównaniu nawet z bronią (długą automatyczną) zwykłej mafii, a tym bardziej –  islamskich terrorystów. Należy zatem wziąć im za przykład choćby swoich „kolegów” z Rosji, którzy już od ok. 20 lat są uzbrojeni w długą broń maszynową (skrócone wersje kałasznikowów - AKMS i AKS-74U). I to nie tylko podczas służby na „gorącym” Kaukazie Północnym (przez który przeszedł chyba każdy rosyjski mundurowy), ale również w dość spokojnych centralnych regionach Rosji). I jakoś nie słychać, żeby tej groźnej broni nadużywali (choć częsta strzelanina – zwłaszcza nocne porachunki – od czasów „pierestrojki” jest w Rosji już czymś zwykłym). Mogą to być choćby polskie pistolety maszynowe PM-84 Glauberyt, lub karabinki MSBS-5,56  Grot.  Teoretycznie Policja już je ma na swoim wyposażeniu, ale musi mieć ich o wiele więcej – dla wszystkich i na codzienną służbę.  Potencjalni przestępcy (a zwłaszcza – terroryści) bowiem muszą wiedzieć, że wszędzie napotkają silny i skuteczny opór.  Oczywiście że trzeba nauczyć ich dobrze i celnie strzelać z tej broni, oraz dostosować prawo tak, żeby śmiało jej używali w razie potrzeby bez obawy, że będą pociągnięci do odpowiedzialności, a więc również przygotować ich psychologicznie.

Ostatnia uwaga dotyczy wynagrodzenia policjantów. Pamiętacie początek filmu „Rambo – Pierwsza krew”? Kiedy miejscowy szeryf przyczepił się do Rambo i powiedział, że jemu płacą za to, żeby takich nie było, lecz była cisza i spokój? Otóż właśnie o to chodzi – płacić stróżom prawa tym więcej, im będzie spokojniej. Podejrzewam, że może nawet na poziomie podświadomym obawiają się oni do końca zwalczyć przestępczość, żeby nie zostać bez pracy i nie trafić pod „redukcję etatów”. Coś takiego przecież już miało miejsce po zakończeniu zimnej wojny– całe jednostki wojskowe (z obydwóch stron) zostały wtedy zlikwidowane (niektóre obecnie znów zostają powołane do życia  – i też z obydwóch stron). Policjanci mają więc być pewni (choć raczej będzie ich trochę mniej), że nic im nie grozi w przyszłej Polsce. Niech sobie siedzą spokojnie w swoich komisariatach, piją kawę i patrzą na monitory z kamer, od czasu do czasu patrolują – dobrze uzbrojeni, żeby pokazać, że są, i pobierają swoje wynagrodzenie właśnie za „cisze i spokój”. Każde zaś naruszenie tej „ciszy i spokoju” będzie zmniejszało trochę ich nagrodę. W ten sposób ich interesy będą dokładnie takie same, jak interesy reszty społeczeństwa. 

-------------------------------------------------------------------------------------

(1)Jako przykład zacytuję znawcę tego tematu: „W ... komendant handlował narkotykami i bronią, a przypadkowych świadków mordowali. W ... komendant handlował kradzionymi samochodami. Nie ponieśli żadnej odpowiedzialności. Nawet sprawę morderstwa umorzono... Nie są to ludzie godni, i tu jest niezbędna selekcja. Dużo tam łobuzów zatrudniają, a jak ktoś godny chce się tam dostać, to nie ma możliwości.” 

(2)Jakby w potwierdzenie tej tezy 16.06.2019 policjanci ramie w ramię z narodowcami skutecznie i dzielnie bronili Jasnej Góry od zboczeńców (Marsz Równości LGTB).