Plan naprawy Polski

II.6. SAMORZĄDY

28.06.2019

Choć tak naprawdę samorządy nie mają realnej władzy politycznej,  jednak lokalnie to właśnie od nich zależy, jakie klany i rodziny będą dzielić kasę. Przecież nawet bez afer i korupcji można legalnie nieźle zarabiać, chociażby poprzez zatrudnienie swoich ludzi czy wiedzę, jakie inwestycje są planowane,  a więc w jakich miejscach warto pilnie skupować działki, na które  ceny na pewno gwałtownie wzrosną.

Rzecz jasna, że system samorządowy też potrzebuje reformy. Przede wszystkim trzeba się dobrze zastanowić, jakie organy samorządowe naprawdę są potrzebne, a jakie są tylko przeżytkami poprzednich systemów. Po drugie trzeba się zastanowić, czy np. półtoramilionowa Warszawa naprawdę potrzebuje kilkakrotnie więcej radnych niż wielomilionowy Nowy Jork?

Oczywiście że samorządy są (i muszą nadal pozostać) dobrą szkołą polityczną oraz znaczącym krokiem w karierze, zwłaszcza dla młodych i/lub początkujących polityków. Nie na próżno zatem np. w obecnym Sejmie jest  tak wiele dawnych samorządowców.

Poza kupowaniem i sprzedażą działek samorządy powinny zajmować się rozwiązywaniem lokalnych problemów związanych np. z budową i utrzymaniem dróg, kanalizacji itp. – uważają mieszkańcy. Niektóre samorządy faktyczne systematycznie to robią – nawet niezależnie od poglądów politycznych i przynależności partyjnej. Mieszkańcy to widzą (bo trudno nie zauważyć takich inwestycji, które czasem nawet chwilowo utrudniają życie, ale po zakończeniu dają widoczne rezultaty). Widzą, i w wyborach samorządowych ponownie głosują na takich „fachowców” nawet pozornie wbrew swoim poglądom  politycznym i preferencjom partyjnym, bo uważają że liczą się czyny, nie słowa.

Oglądałem niedawno na YouTube rosyjski filmik (ale propagowany przez Polaka), gdzie youtuber porównywał dwa przypadkowo trafione miasteczka o takiej samej liczbie mieszkańców – jedno gdzieś w środku Rosji, drugie – w środku Polski. Tłumaczył przy tym, że specjalnie wybrał w Europie stosunkowo biedną Polskę, a nie np. bogate Niemcy, z którymi nie ma co się nawet porównywać. Porównywał je za pomocą Google Street View. Szokujące wrażenie – bieda i zaniedbanie z jednej strony (rosyjskiej), a dostatek i porządek z drugiej (polskiej). Wiem, że można napotkać w Polsce o wiele mniej atrakcyjne widoki, ale jemu trafił się właśnie taki (zresztą bardziej typowy).  Autor filmiku tłumaczył to tym, że w Polsce nie ma korupcji – a więc podatki idą na co trzeba, a nie są totalnie rozkradane, jak w Rosji. Dla Polaków to brzmi trochę śmiesznie, ale Rosjanie z kolei się śmieją, kiedy słyszą od Polaków o „korupcji, przestępczości i inflacji w Polsce” i odpowiadają, że oni nie mają pojęcia, co znaczy prawdziwa korupcja, inflacja i przestępczość. O prawdziwej inflacji starsi Polacy wiedzą akurat bardzo dobrze, ale na szczęście już prawie o niej zapomnieli, ponieważ Polaków ograbiono za pomocą inflacji tylko raz, zaś Rosjan grabią choć i nie cały czas, ale dość regularnie (przez cały czas też grabią, ale innymi sposobami). Tak więc nawet już dziś sprawy w Polsce nie są aż tak złe – przynajmniej w porównaniu ze swymi wschodnimi sąsiadami. Nie jest to jednak powodem, żeby spoczywać na laurach (bo w porównaniu z sąsiadami nie wschodnimi – a przecież oni też niedawno zrzucili z siebie komunę, Polska już najlepiej nie wypada), ale upokarzać się ponad miarę też nie warto.