Plan naprawy Polski

III.3. SĄDY

12.06.2019

Wolność obywatelska istnieje tylko tam, gdzie sądy są silne – słusznie zauważył Napoleon Bonaparte. Dodać tylko trzeba, że oprócz tego – niezależne i, co najważniejsze – sprawiedliwe (co dla niego było, chyba, oczywistym). Niestety, w Polsce na razie tak nie jest. Wielu Polaków narzeka na Polskie sądy wszystkich poziomów. Oto typowy komentarz w necie: „Każdy, kto miał do czynienia z sądami wie, że sądownictwo jest nieudolne i skorumpowane, wygrywa ten, co ma pieniądze, a nie sprawiedliwość:(” Mają, oczywiście, rację, ale muszą wziąć pod uwagę, że jednak daleko jeszcze im (sądom) nie tylko do swoich kolegów ze Wschodu, ale również z Zachodu. Choćby sądów szwedzkich, gdzie sprawcy gwałtu grupowego zamiast kary dostają wielotysięczne „odszkodowania”. Nic dziwnego zatem, że „statystyczna”  przestępność w Szwecji wcale nie rośnie (bo coraz mniej jest chętnych wynagradzać  swych oprawców). A jak zaczną nakazywać, żeby ofiary płaciły to „odszkodowanie” z własnej kieszeni, no to pewnie „statystyki”  nawet się polepszą. Czy też do Brytyjskich sądów, skazujących już narodzone dziecko na śmierć – no bo przecież brytyjscy lekarze uznali to za słuszne, zabraniając lekarzom z innych krajów nawet próby uratowania go na swój koszt.

Nie mniej jednak polski system sądowniczy faktycznie potrzebuje gruntownych zmian i przebudowy. I to nie „kosmetycznych”, kiedy na samej górze zmienia się jednego starego komucha na innego starego komucha. Najlepszym rozwiązaniem było proponowane przez wielu „WSZYSTKICH WON”. Zacytuję tu chociażby Posła na Sejm RP Adama Andruszkiewicza: „Nie wytrzymałem już w studiu i powiedziałem krótko....WSZYSCY WON!!! Mam dość tych fałszywych sędziów, którzy uniewinniali zbrodniarzy, a dziś bronią swoich stołków. Dość obłudy i kłamstwa, na której została zbudowana III RP.”  Jest to w zasadzie standardowym rozwiązaniem przy każdej poważnej zmianie systemu politycznego. Było ono, na przykład, zastosowane w NRD po dołączeniu jej do RFN. Musiało być zastosowane w Polsce jeszcze 25 lat temu, ale teraz już wszyscy wiemy, dlaczego nie zostało. Nie wiemy, natomiast, co czy kto przeszkadza wprowadzić go teraz. Czyżby ktoś też się bał opublikowania swojej teczki? Gdyby jeszcze ci starzy komunistyczni sędziowie (oraz ich dzieci) byli zwykłymi cwaniakami, gotowymi służyć przy każdym ustroju i władzy, żeby zachować swoje synekury, może nie byłoby to tak straszne. Niestety, ta stara komunistyczna gwardia zauważyła w „kapitalizmie” tylko jedno – wzbogacenie się za wszelką cenę. No i, trzeba uznać, świetnie sobie z tym poradzili – zbili takie okazałe majątki, których może pozazdrościć nie jeden „kapitalista”. Szkoda tylko, że nie zrozumieli, że prawdziwy kapitalizm bazuje również na uczciwości – inaczej on po prostu runie.

Dla powołania zaś nowych, niezaplamionych korupcją nowych sędziów wszystkich poziomów, nawet nie trzeba będzie „kursów dwutygodniowych” – w Polsce obecnie mamy całe rzesze wykształconych i uczciwych prawników, którzy na razie nie maja szans zostać nawet adwokatami, tak szczelna jest ta „uprzywilejowana kasta”. W czasie swoich pierwszych rządów PiS, co prawda, chciał ją trochę rozszczelnić, ale nie dał rady. Nowa władza jednak z tym sobie poradzi. Co prawda, nowo powołani sędziowie nie będą mieli doświadczenia, ale lepiej już nie mieć żadnego doświadczenia, nż takie, które mają sędziowie obecni. Ale wśród aktualnych sędziów mogą być również ludzie uczciwi (nawet na Ukrainie tacy się zdarzają). Tacy  więc  mogliby awansować na wyższe stanowiska oraz pomóc na początku swoim młodszym kolegom.

Odsuniętym zaś od koryta sędziom (a także prokuratorom i im podobnym), nie ma mowy, żeby wypłacać niebotyczne emerytury i inne „odszkodowania”, które przewiduje prawo obecne. Mogą dostać co najwyżej najniższą krajową, żeby choć trochę poczuli na własnej skórze, jak żyli pogardzani, okradzeni i skrzywdzeni przez nich „zwykli ludzie”. Co więcej, ze swoich już „zgromadzonych majątków” będą musieli kompensować wszystkie krzywdy, które zrobili podczas swojej kariery swoim interesantom.

Wreszcie sprawa „niezależności” i „nietykalności sędziów”. Owszem, muszą być niezależni i nietykalni, żeby bez żadnych obaw i nacisków kierowali się wyłącznie obowiązującym prawem, czystym sumieniem oraz zdrowym rozsądkiem. Ale nie w przypadku, kiedy sami przekraczają prawo (zwłaszcza – karne), a tym bardziej – w przypadkach łapówkarstwa i korupcji. W takich wypadkach muszą być natychmiast odwołani z zajmowanych stanowisk (żadnego bezwzględnego „dożywocia” być nie może) i traktowani jako zwykli obywatele.

Jak słusznie pyta dr Jan Przybył, jeżeli państwo Polskie nie realizuje interesów polskiego obywatela, no to czyje interesy realizuje? Jeżeli polskie sądy będą karały za antysemityzm, a za antypolonizm nie będą karały.  Jeżeli kogoś będzie się karało za spalenie kukły Żyda, a za powieszenie kukły JPII (w Warszawie) nie – to gdzie my żyjemy? Kogo my bronimy? 

Dobry przykład naprawy wymiaru sprawiedliwości podała Rumunia, która miała z tym jeszcze większy problem. 45-letnia dziś prokuratorka Laura Codruta Kovesi podczas pięciu lat służby na czele centralnego urzędu prokuratury antykorupcyjnej stała się symbolem skutecznej walki z największą słabością rumuńskiego państwa. Wysłała przed sąd wielu urzędników samorządów lokalnych. Ale przede wszystkim 68 dygnitarzy szczebla centralnego: 14 ministrów i byłych ministrów, 39 deputowanych, 14 senatorów i jednego eurodeputowanego. 37 z nich zostało skazanych. Zabezpieczenia majątkowe w toku ich procesów przekroczyły dwa miliardy euro. Dlaczego czegoś takiego – mimo licznych i głośnych zapowiedzi – nie robi się w Polsce?