Oczywiście że Rosja bardzo chętnie podporządkowałaby sobie Polskę, swojego wielowiekowego konkurenta. Tym bardziej, że niby ma do tego wszystkie możliwości. Niedawno „zdradzony” został plan ataku nuklearnego na Warszawę i Wilno . Nie znam potwierdzających to wprost proroctw, ale jest jedno, które tego nie wyklucza: „Warszawa jest miastem szczególnie opanowanym przez złe moce i grzech. Będzie zatem zburzona, a z gruzów już się nie podniesie. Ocaleją pojedyncze domy, gdzie jest modlitwa. Stolica Polski powróci na stare miejsce, do Krakowa.” Nie wyklucza to ataku nuklearnego, chociaż nie jest oczywiste, czy będzie to atak rosyjski (może być równie dobrze chiński albo islamski).
Ciekawe, że podczas zimnej wojny cała Polska (w planach wojennych) miała być zniszczona bronią nuklearną przez NATO, Rosja zaś osądziła „tylko” Warszawę i Wilno. Nie warto liczyć za bardzo na pomoc NATO i teraz (jak ostatnio nadaremnie liczyła Ukraina). Trudno powiedzieć, z jakich powodów (bo przyczyna Nadprzyrodzona jest oczywista), Polska pozostanie względnie spokojna od wojny (nie licząc najazdu Niemców). Być może w tajnych planach jej przypadła rola jednego z rezerwatów (jak Szwajcarii podczas II Wojny Światowej). Zaś żeby zmylić niewtajemniczonych – straszą różne błazny typu Żyrinowskiego (który tak naprawdę nie tyle grozi, ile uprzedza Polskę przed popełnieniem błędu – przystąpieniem Polski do wojny, zresztą słusznie). Żyrinowskiemu zaś można odpowiedzieć: niech najpierw rosyjscy żołnierze „umyją swoje buty w oceanie Indyjskim” ( o czym on mówi już od ponad 20 lat ).
Co prawda, Żywy Płomień w 1996 r. zapowiadał wielką agresję Rosji na Polskę. Jednak, dzięki modlitwom wielu Polaków, kara ta została odwołana. Wszyscy zaś prorocy przepowiadają Polsce lepszą przyszłość (nie bez oczyszczenia przygotowującego, oczywiście). W tym Anioł Polski , który, przepowiadając straszliwą III Wojnę Światową (nie II, jak niektórzy uważają), daje w niej Polsce o wiele spokojniejszą rolę (co już wyklucza II WŚ).
Oczywiście, to nie powód do zignorowania zagrożenia. Wręcz przeciwnie: jak mówi przysłowie łacińskie, Si vis pacem, para bellum („Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny”). Na pewno nie zaszkodzi również więcej się modlić za Polskę, o Pokój oraz za Kapłanów (w tym Biskupów) polskich. Kiedy zaś Polska się zdecyduje wreszcie ogłosić Chrystusa swym Królem, zapewni sobie pełne bezpieczeństwo. I niech to się stanie jak najszybciej: króluj nam, Chryste!
Lekceważenie też może drogo kosztować. Tak, np.„Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej już 13 sierpnia 1920 zdobyło pod Brześciem plan polskich działań. Zginął tam dowódca pułku ochotniczego im. Stefana Batorego – mjr Wacław Drojowski. Znaleziono przy nim mapnik, a w nim rozkaz bojowy wraz z mapą. Rosjanie doszli jednak do wniosku, że jest to mistyfikacja polska, która ma w ten sposób zmusić ich do osłony lewego skrzydła zgrupowania uderzeniowego i tym samym powstrzymać natarcie na Warszawę.” (prawylas.pl)
Później Stalin popełnił ten sam błąd, nie uwierzywszy swemu „najlepszemu szpiegowi” Richardowi Sorge , który uprzedził go o dokładnej dacie rozpoczęcia Blitzkrieg. Nawet chciał go rozstrzelać jako dezinformatora (później oczywiście, ogłoszono go bohaterem). Rezultaty tych pomyłek są powszechnie wiadome. Oprócz tego trzeba brać pod uwagę aspekt wojny informacyjnej, a właściwie dezinformacyjnej. Z jakiej racji ktoś, przygotowując się poważnie do dużej wojny, miałby publicznie ogłaszać jej plany? Jeżeli twierdzą, że zaatakują Polskę oraz Kraje Nadbałtyckie, to znaczy, że planują naprawdę zaatakować kogo innego.
Pamiętacie, jak Francja, przygotowując się do wojny z Niemcami, zrobiła wzdłuż granicy Linię Maginota „nie do pokonania”? Hitler zaś, używając współczesnych mobilnych wojsk pancernych , po prostu zrobił manewr omijający i wkroczył na teren Francji przez terytorium Belgii. Putin też aż taki głupi nie jest: póki wszyscy czekają na atak Warszawa-Wilno, on uderzy gdzie indziej. Jaki to problem dla posiadających marynarkę wojenną, pociski balistyczne (które może i nie będą używane) oraz Wojska powietrznodesantowe, zdolne do zaatakowania nawet Ameryki (dlatego, co tak dziwi Amerykanów, nadal latające samolotami, a nie helikopterami, jak spadochroniarze NATO). Bać się powinny nie tyle Polska i Kraje Nadbałtyckie, ile Turcja, bo jej marny los został przepowiedziany i jest przesądzony. Właśnie dlatego Rosji tak zależy na Krymie (oraz lądowej drodze do niego) i Syrii.
Właściwe Polska i Rosja – nie tyle wrogowie, co tysiącletni rywale o dominację w Europie Wschodniej. Niektórzy historycy sądzą nawet, że samo powstanie jedynego Państwa Rosyjskiego (włącznie z przyjęciem chrześcijaństwa jako jedynej religii państwowej) i wcześniejszego powołania Waregów dla ustanowienia jedynej centralnej władzy – Monarchii - było odpowiedzią na powstanie trochę wcześniej Państwa Polskiego i przyjęcie przez niego chrześcijaństwa. Przez wieki rywalizacja ta była dość wyrównana (Polska zwyciężała nie raz), zaś później Rosja wzięła górę. Rosyjscy monarchiści z dumą twierdzą, że jedynym tego powodem była rosyjska Monarchia dziedziczna w odróżnieniu od polskiej Monarchii elekcyjnej. Polacy chyba też to zrozumieli, ustanawiając Monarchię dziedziczną Konstytucją 3 maja, na co Rosja, świadoma konsekwencji tego kroku, pozwolić nie mogła (Pan Bóg zaś pozwolił na to, bo na czele Polski nie mogą stać Niemcy, kupiwszy polski tron).
Nadal łączy nas więcej niż dzieli: Chrystus (Katolicyzm i Prawosławie, według św. Jana Pawła II – dwa płuca jednego organizmu – Kościóła); słowiańskie korzenie i charyzma oraz wspólny wróg – Niemcy (w tym w nadchodzącej III WŚ). W niedalekiej zaś przyszłości (po wzlocie i upadku Rosji) dominacja przejdzie do Polski (według wszystkich proroctw). Będzie ona wreszcie –„od morza do morza” na czele nowego Wschodnioeuropejskiego (głownie słowiańskiego) supermocarstwa. Rosji zaś nawet rosyjscy patriotyczni prorocy nie przepowiadają wielkości państwowej i terytorialnej, tylko duchową (w tym odrodzenie Monarchii Prawosławnej).