Uchodźcy czy najeźdźcy?

(co mówią o tym proroctwa)

27 września 2015

„Sprawiedliwość Boża dopuściła, że do głosu doszły demony, posługując się swoimi ludźmi. Z ich rąk zginie wielu ludzi na całym świecie, zwłaszcza w zdeprawowanej, grzesznej Europie. Islam szykuje uderzenie w wielu strategicznych miejscach. Kto może i zdoła, niechaj się modli, zwłaszcza na Różańcu Świętym, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem.” 25 wrzesień 2015r. Przekaz nr 695

„Teraz zaczną się duże zamieszki w krajach, gdzie są niewierni. Oni przybyli, aby Moje dzieci prześladować i zabijać. Ale, jak mówiłem, kto będzie chciał naruszyć granice Polski, ten będzie z wielką Moją Mocą ukarany. Niemcy teraz będą ukarane jak nigdy dotąd i ich potęga runie i legnie w gruzach. Ty, Polsko, nie lękaj się, bo wasze granice strzegą Aniołowie z Nieba i większośc Polski ocaleje, jednak nie cała.” 18.09.2015

Odpowiedź na to pytanie zdaje się być oczywistą dla każdego normalnego myślącego człowieka. Gdyby jednak ktoś miał jakieś wątpliwości, może sobie obejrzeć chociażby to zakazane na YouTube wideo albo posurfować na przykład po stronach patriotycznych , gdzie jest sporo niecenzurowanej informacji na ten gorący temat. Ale chyba nikt już nie ma złudzeń, kim naprawdę są te „biedaki”. Inna sprawa, jak ich kto traktuje. Niedawno po całej Europie przeszła fala manifestacji „za” (głównie na Zachodzie) i „przeciw” (przeważnie na Wschodzie) przyjęciu tzw. „uchodźców”. Na zdjęciach BBC (a więc dość obiektywnych) z tych manifestacji dobrze widać, jakie grupy społeczne zajmują jakie stanowisko w tej sprawie. Na pierwszym zdjęciu widać twarze normalnych zwykłych ludzi, rodowitych Europejczyków. Na drugim – „piątą kolumnę”, która, naturalnie, wita i czeka na przybycie „głównych sił”. Na trzecim – zdrajców swoich narodów (no chyba że też są patriotami, ale jakiejś innej nacji lub wyznawcami innej religii), których, niestety nie brakuje, zwłaszcza wśród tzw. „elit”, i którzy to wszystko zaplanowali i zorganizowali.

Jednym słowem, sytuacja na dzień dzisiejszy jest dość jasna. Ale co czeka nas w najbliższej przyszłości? Według planów Merkel i Tuska same Niemcy mają przyjąć jeszcze 800 tysięcy „uchodźców”, zaś Polsce narzucić od 100 do 200 tysięcy. Kopacz próbowała się bronić, ale Tusk ją przekonał. ISIS zaś planuje, według węgierskiego MSZ (a dokładniej ich wywiadu), przerzucić do Europy aż 35 milionów. W jakim celu – „Zdepczemy Europę!” takie przesłanie do imigrantów skierował imam w meczecie Al-Aksa (Przemówienie zostało wygłoszone 11 września 2015 r., w rocznicę terrorystycznych zamachów na World Trade Center w Nowym Jorku.) Zresztą oni tego nawet nie ukrywają. Ale plany nie zawsze udaje się wcielić w życie, nawet silnym mocarstwom. Ostatnie wydarzenia na Ukrainie, na przykład, dobrze ilustrują tę tezę. Pozostaje więc badać proroctwa i zaufać zdrowemu rozsądkowi.

Jeżeli chodzi o plany, to trzeba brać pod uwagę, że każda siła i grupa ma własny. Szatan ma zamiar rozpętać światowy konflikt muzułmańsko-„chrześcijański”, żeby zginęło w nim jak najwięcej ludzi z obu stron. Cudzysłowu użyłem, bo w Europie chrześcijaństwo (Kościół) tak naprawdę zostało już praktycznie zniszczone „od wewnątrz” przez tzw. masonerię kościelną, która opanowała hierarchię (to samo, ale z mniejszym powodzeniem, próbują zrobić w Polsce). Plan ten jest realizowany od lat, z tym, że póki Europa i USA rabowały Afrykę i bombardowały Bliski Wschód, nikogo to nie obchodziło. Kiedy zaś wkurzone (często pozbawione swoich środowisk życia) Afrykańczycy i Arabowie, zwabieni „europejskim rajem”, skierowani przez ISIS i opłaceni przez USA tłumnie ruszyli na podbój Europy, no to wszyscy zabili na alarm. Na szczęście, według „ Ruskiego Anioła ” (wiele proroctw którego już się spełniło), Pan Bóg nie dopuści do realizacji tego planu. Przynajmniej – na tak dużą skalę, bo w mniejszej konflikt ten już dawno trwa i z pewnością islamiści jeszcze dużo narozrabiają, także w Europie i, niestety, w Polsce, o czym dowiadujemy się od innych wiarygodnych współczesnych proroków i początek czego właśnie oglądamy na własne oczy.

Sami islamiści na czele z ISIS (ale także Turcją, Iranem i Arabią Saudyjską) planują, oczywiście, podbicie Europy, Ameryki i całego świata. „Już 2 lata temu, 2 hiszpańskich dziennikarzy dało się „zwerbować” w szeregi ISIS. Po powrocie to oni pierwsi ujawnili, ze terroryści z ISIS, mają właśnie taki plan, żeby przedostać się do Europy jako uchodźcy i już na miejscu tworzyć nowe komórki i werbować kolejnych członków. Powiedzieli też, że dotychczasowe zamachy mają tylko funkcję propagandową. Prawdziwa wojna zacznie się dopiero kiedy będą mieli wystarczająca ilość „uśpionych” ludzi w Europie, a wtedy atak będzie masowy” (stąd te zaplanowane 35 milionów). I właśnie zaczęli tę armię przerzucać. Dlaczego właśnie do Niemiec? Nie tylko po łatwy azyl i wysokie zasiłki (chociaż i po to też). Słusznie bowiem uważają, że opanowując centralny i najsilniejszy kraj w Europie, łatwo opanują resztę. Decydujący atak, jak przyznał się w rozmowie z św. Janem Pawłem II Ali Agca, jest wyznaczony na 13 maja 2017 roku , dokładnie na stulecie Objawień w Fatimie. Uważają oni bowiem, że właśnie Fatima – córka Mahometa i jedna z nielicznych kobiet, którą oni szanują – tam się objawiła i zapowiedziała ich zwycięstwo. Tym bardziej że ktoś, mający dostęp do sejfów Watykanu, zapoznał ich z treścią ostatniej części Trzeciej Tajemnicy, o której większość chrześcijan nawet nie słyszała i która głosi o zepsuciu na końcu czasów na samej górze Kościoła (a więc pozbawienia go Bożej ochrony).

Właśnie z tego powodu zamach na JP II w 1981 r. został organizowany też na 13 maja dokładnie o godz. 17 min 17, czasie pierwszego Objawienia w Fatimie. Inna sprawa, że dlatego, żeby tak dokładnie to zaplanować i zrealizować, potrzeba było wsparcia logistycznego nie tylko wschodnich bezpiek (GRU, Stasi, SB), ale również kogoś bardzo bliskiego Papieżowi. Kogoś, kto nie tylko mógł podawać informację o jego planach, ale i sam brał czynny udział w opracowaniu jego planów. Kiedy Ali Agca po raz pierwszy to ujawnił, pomyślałem, że kłamie (albo chce kogoś ukryć, albo kogoś wrobić). Ale po dłuższym przemyśleniu zrozumiałem, że mówi prawdę. Nie trudno nawet zgadnąć, kim był ten Judasz („przydzielony” przez SB, jak oni zwykle robili z każdym mniej więcej liczącym się lub nawet tylko „perspektywicznym” działaczem politycznym i/lub religijnym.) Tym bardziej że on nadal kontynuuje swoją wrogą wobec Kościołowi działalność prawie otwarcie.

Ale Pan Bóg nie zezwolił wtedy na zabójstwo swojego wiernego (a więc i chronionego przez Niego) sługi. Pozwolił tylko na ranienie, wskutek czego JP II zainteresował się Fatimą a nawet nieco z tych Tajemnic ujawnił światu. Zresztą musiał też i zapłacić za swoją przyjaźń z Islamem i poznać prawdziwą cenę takiej przyjaźni. Jak obecnie – Europa. Ale Pan Bóg i tym razem dopuści tylko do rany, ale nie do śmierci Europy, nawet mu niewiernej. W jaki sposób? Tylko Jemu wiadomy, ale, prawdopodobnie, poprzez Wielkie Ostrzeżenie, które ma się odbyć według niedawnych wyliczeń , akurat przed zaplanowanym atakiem (mniej więcej koniec kwietnia 2017). W rezultacie jedni z tych wojowników się nawrócą, drudzy – najbardziej zatwardziali – umrą zaraz po Ostrzeżeniu. A wtedy zapanuje względny pokój: „cisza jakby na pół godziny” (Ap 8,1) , czy „pół czasu” Daniela (Dn 12) – na 21 miesiąc. Niestety, wielu znów odstąpi, jak napisano w Biblii: „Jak pies do wymiotów powraca, tak głupi powtarza szaleństwa. ” (Prz 26, 11) i jak przepowiadają współcześni prorocy. Wielu islamistów też, ale zaatakują, według proroctw, podczas kataklizmów , wykorzystując powstały chaos. Bóg Ojciec już zaczął uprzedzać muzułmanów. Upadek dźwigu na meczet w Mekce : „ Z niektórych obrazów dotychczas krążących w sieciach społecznościowych wynika, że piorun uderzył w dźwig tuż przed upadkiem. Inni wskazują na makabryczny zbieg okoliczności iż ta tragedia wydarzyła się w 14. rocznicę 11 września (zamachu na WTC). Pamiętacie, jak oni się radowali 11 września 2001? – „Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. ” (Łk 6, 25b) Następnie – tragedia w Mekce ( ponad 700 osób zadeptanych przez tłum )

Masoni też wcale nie są zainteresowani ustanowieniem Kalifatów i szariatu. Nie chcą ich „zawiniętych” kobiet i „moralności”. Chcą raczej wręcz przeciwnego. Chcą wykorzystać ich, po pierwsze, dla likwidacji jak największej liczby ludzi (także samych muzułmanów). Po drugie, tak zastraszyć Europejczyków (i nie tylko), żeby się zgodzili na „zbawienną” dyktaturę. Ich dyktaturę, łącznie z obowiązkowym czipowaniem – „znamieniem Bestii ” (Ap 13, 16-17). Dyktaturę Antychrysta. A to proroctwa akurat przewidują , jak i zdrowy rozsądek dopuszcza. Tym bardziej nie życzą sobie zwycięstwa Islamu kierujący masonerią Żydzi, bo wtedy ci ich zgładzą jako pierwszych. A i tak czeka ich nowy holocaust („Kto kopie dół - weń wpada” Prz 26, 27a) . Zginą spośród nich, według proroctw, wszyscy, którzy się nie nawrócą.

„Już masoneria i iluminaci zaczęli realizację planu fizycznej eksterminacji kościoła, rękami muzułmanów. Wyjałowieni z wiary ludzie nie wiedzą, co czynić, bo to czym żyli, na czym polegali na ich oczach przestaje mieć znaczenie. Już teraz są wydawane rozkazy przez islamskich dowódców, mówiące o tym kto, gdzie i kiedy ma mordować. Dowódcy wojskowi państw zachodu nie przewidzieli możliwości ukrywania się za cywilami, jako żywymi tarczami. Kobiety, które grzeszyły, które niszczyły życie, które zabijały w swoich łonach, teraz same są gwałcone i brutalnie zabijane. Sprawiedliwość Boża daje im ostatnią szansę, aby chociaż kończąc życie, mogły się nawrócić i uniknąć wiecznego potępienia. Niewiele z nich korzysta z danej im ostatniej łaski. Odrzucając Bożą Miłość, Bożą Łaskę same skazują się na wieczne potępienie. Do grona ich dołącza większość mężczyzn. Wołam do was o Moje dzieci Boże, zanim się to dokona, wołam i proszę, nawróćcie się! Pokutujcie! Włochy, Francja, Hiszpania, Niemcy, spłyną krwią. Żydzi Hazarscy pragną, aby to oni sami byli jedynymi białymi ludźmi na świecie, dlatego teraz chcą doprowadzić do eksterminacji białej rasy. Mordując biskupów na Synodzie, będą przekonani, że zniszczą Kościół. Rozpoczną się walki w całej Europie. Niektórzy islamiści będą chcieli walczyć na terenie USA i obu Ameryk. Użyta będzie w wielu miejscach broń masowego rażenia. W rejonach użycia tej broni ginąć będą prawie wszyscy ludzie. Większości z nich zagraża jezioro ognia i siarki. Nic już nie powstrzyma nadchodzących wydarzeń, można je jedynie złagodzić.” (25 wrzesień 2015r. Przekaz nr 695)

Rosja zaś chce, żeby muzułmanie zniszczyli Europę, a oni by wtedy przyszli jako „oswobodziciele”. Tj. zrealizować do końca plan Stalina, który marzył o „oswobodzeniu” całej Europy (a nie tylko Wschodniej) od Hitlera. Któremu dlatego sam pomógł przejąć władzę, kiedy zabronił niemieckim komunistom utworzyć koalicję z socjalistami. Ale wtedy ten plan do końca się nie udał. Nie uda się do końca i teraz. Chociaż, według proroctw, armia rosyjska znów wkroczy do Europy (nie przez Polskę) i właśnie ona zniszczy Niemcy i Czechy, zaś Francja im się nie podda i odbije najazd. Ale Niemcy napadną jako pierwsi (na Kaliningrad i Polskę, po tymczasowej porażce Rosji, kiedy Chiny zajmą całą Syberię do Uralu). Oni już teraz się przygotowują do wojny z Rosją, dlatego zamierzają nawet brać do Bundeswera migrantów. Na razie zaś Bundeswera wychodzi z koszar, aby zrobić miejsce dla ludów islamu . „W zwolnionych przez wojsko koszarach zostanie zakwaterowanych 700 młodych mężczyzn, którzy wyemigrowali z Afryki i Bliskiego Wschodu. Grenadierzy pancerni będą zimować pod namiotami,” ale bliżej do wschodnich granic (pod dobrym pretekstem wychodzą na bojowe pozycje). Technikę (czołgi Leopard 2) i broń zabierają, oczywiście, ze sobą. Ale „magazyny z bronią i amunicją zostają w zasięgu ręki „uchodźców” (może te młode „byki” będą szkolone i zbrojone w Niemczech, a następnie rozsyłani od 2016 do krajów członkowskich wg kwot, które dany kraj ma przyjąć”) . Ciekawe, że Leopardy zajmują pozycję na dawnym radzieckim poligonie pod Magdeburgiem, skąd właśnie miały ruszyć w 1985 r. na Europę Zachodnią radzieckie czołgi T-80. Ale po tym, jak nasz Papież JP II wraz z niektórymi hierarchami poświęcił Rosję NMP (choć i nie zupełnie tak, jak Ona o to prosiła), niektóre ważne radzieckie strategiczne obiekty wojskowe uległy poważnej awarii (m.in. 17 maja 1984 w Siewieromorsku - głównej bazie Floty Północnej rosyjskiej marynarki wojennej), co pokrzyżowało ambitne plany „jastrzębi” na czele z Andropowym. Teraz zaś „jastrzębie” na czele z Szojgu i Putinem planują jednak sfinalizować to, co się nie udało ani Stalinowi, ani Andropowi. Ale na szczęście im też się do końca nie uda. („To jest mowa o planach tych na usługach piekła . Ale gdy do tego dołoży się plany Boga, to wyłoni się obraz zupełnie inny. Zostaną wprowadzone dodatkowe dane i wykres wyjdzie zupełnie inny. Bądźmy dobrej myśli ...”)

Dlatego nie wierzę w „proroctwa”, według których Islam zapanuje w całej Europie, a tym bardziej, że nawet Polska będzie miała „Islamskiego dyktatora”. Według proroctw, którym ufam, będzie trochę inaczej. Ale ponieważ nie ma możliwości udowodnić, które proroctwa są prawdziwe, a które – są tylko czyimiś życzeniami, pozostaje posługiwać się zdrowym rozsądkiem. Ten zaś ostatni nie pozwala dopuścić, że Niemcy, Francuzi, Polacy i cała reszta Europejczyków będą ot tak bezczynnie siedzieć i czekać, aż islamiści poobcinają im głowy i zabiorą im kobiety, domy i ziemie tylko dlatego, że tak im kazała ich „demokratyczna władza”. Niemieccy neonaziści już nie czekają (Der Spiegel: „Schroniska dla uchodźców płoną, atakowani są pomagający imigrantom wolontariusze i policjanci, w Niemczech niemal każdego dnia wydarzają się wrogie cudzoziemcom akty przemocy”). Wczoraj w Londynie zapłonął największy w Europie meczet . Nawet w takiej „tolerancyjnej i przyjaznej” Szwecji dwa tygodnia temu trwały zamieszki i starcia „zamaskowanych młodych ludzi” z policją na przedmieściach Sztokholmu. I to – dopiero początek, ponieważ lada chwila Niemcy wyrzucą „chadeków” ze starą NRD-owską komsomołką i agentką Moskwy Merkel na czele a wybiorą neonazistów. A takie nastroje charakterystyczne są również dla Francji oraz dla całej Europy. Dawno znałem proroctwo o tym, że neonaziści znów dojdą do władzy, ale nie rozumiałem, niby dlaczego Niemcy miałyby zamienić „komfortową” wolność i demokrację na „twardą” dyktaturę? Teraz już rozumiem: jako mniejsze od realnego zagrożenia islamizacją zło. Podobnie jak pierwszy raz woleli „rodzimych patriotów” od realnie zagrażającej „żydokomuny”. Dobrze wiedzieli bowiem, jak władzę w Rosji zagarnęli Żydzi (a raczej Chazarze), bezlitośnie likwidując „tubylców”. Postanowili więc zlikwidować Żydów sami, a nie czekać, aż ci ich zlikwidują. Czemu tym razem miało by być inaczej?

Najbardziej, według proroctw, mają ucierpieć od islamu Włochy i Watykan. „Widziałem żołnierzy przeprawiających się przez morze na takich małych, okrągłych stateczkach (na pontonach!), ale po twarzach widać było, że to nie Europejczycy. Widziałem domy walące się i dzieci włoskie, które płakały. To wyglądało jak atak niewiernych na Europę. Wydaje mi się, że jakaś wielka tragedia spotka Włochy. Część buta włoskiego znajdzie się pod wodą, aż po rzekę Pad. Zniknie pod wodą Rzym ze wszystkimi muzeami, z całą cudowną architekturą. Wulkan albo trzęsienie ziemi? Widziałem sceny jak po wielkim kataklizmie. To było straszne” – mówił przed ponad trzydziestoma laty o swojej wizji, franciszkanin o. Klimuszko. Nic dziwnego. Przyszedł bowiem czas na sprawiedliwość historyczną. Wieki flirtowania Stolicy Apostolskiej z Islamem muszą wreszcie przynieść zasłużone owoce. Nie tak dawno została odnaleziona tajna umowa pomiędzy Rzymem a Turkami (średniowieczny odpowiednik Paktu Ribbentrop-Mołotow, który również nie zatrzymał agresora). Rzymowi chodziło o osłabienie „konkurentów” – Prawosławnych Greków. W ramach tego „paktu” najpierw Krzyżacy podczas IV wyprawy krzyżowej w 1204 r zdobyli i złupili Konstantynopol, po czym on już nigdy nie zdążył się podnieść, zaś później, w roku 1453, zajęli go Turcy (trzymają go do dziś pod nazwą „Stambuł (tur. İstanbul)”). A teraz, według proroctw (zarówno katolickich jak i prawosławnych) Konstantynopol znów powróci do Greków na zawsze, zaś Watykan (wraz z Rzymem) na zawsze będzie zatopiony. Islamscy wojownicy, według naocznych świadków, już teraz zajęli pozycję dookoła Watykanu i tylko czekają na rozkaz do ataku. Służby bezpieczeństwa, oczywiście, patrzą na to „przez palce” (jak kiedyś w Nowym Jorku i Bostonie).

Nawet gdyby się udało nie wpuścić do Polski nowych islamistów, i tak mamy już na miejscu dość sporą grupę „rodzimych”, dobrze ustawionych i zorganizowanych. Finansowanych przez państwo z naszych podatków („centra kulturowe”). A nawet wprost przez zwykłych obywateli (kiedy ktoś kupuje kebaba lub niektóre inne towary, bo mają dobre zaplecze biznesowe). Mających sporo „nawróconych” Polaków, np. Radosław Sikorski (Krzysztof „Sula” Baranowski: Minister jest muzułmaninem, ma na imię Rahim, to wiem od Talibów z Afganistanu.) Wspieranych przez niektóre partie polityczne (SLD, Palikot i anarchiści) oraz grupy społeczne (feministki i homoseksualiści). To akurat logiczne – po ewentualnym ustawieniu szariatu jedne zostaną w pierwszej kolejności zgwałcone, zaś drudzy – jako pierwsi ścięci, i wszystkie media liberalne będą po nich lamentować, podczas gdy milczą o codzienne mordowanych chrześcijanach (ściętych, ukrzyżowanych, rozstrzeliwanych) – bo przecież oni, jako męczennicy, trafiają prosto do raju, podczas gdy ci – do miejsc o wiele mniej przyjemnych. W Orędziach Żywego Płomienia jest sporo o rozruchach, które mogą narobić w Polsce muzułmanie (w ramach dopuszczonego przed Boga tzw. „oczyszczenia przygotowującego”). Wcześniej temu nie dowierzałem: skąd by się oni tu wzięli? Teraz już wiem, ale mam nadzieję, że proroctwa te – „warunkowe” – o ile się Polacy nie nawrócą. Pierwszy bowiem krok już zrobiony – został wybrany odpowiedni Prezydent. Kolejny – wybrać odpowiedni rząd i następny – Intronizować Chrystusa Króla Polski . A wtedy już On Sam nas będzie bronić, jako swoich podwładnych.

„Polsko, Polsko, Zbyt mało podejmujecie wysiłków o poprawienie swojej doli. Nazbyt mało was modli się na Świętym Różańcu. Miasta polskie, które mają na swoim sumieniu najwięcej grzechów, najbardziej mogą spłynąć krwią! Zapłonąć może wiele polskich miast. Może dojść do tego, że i w Polsce muzułmanie będą mordować ludzi. Do granic Polski zbliża się wiele milionów niszczycieli w ludzkiej skórze. Od lat wołam, abyście się przygotowali. Już niedługo zapanuje wielki głód, opustoszeją wszystkie sklepy. W tym czasie nikt nic nie będzie w stanie kupić. Szaleć będą bandy okradające ludzi z ich dóbr i żywności. Jest jeszcze ratunek, jest jeszcze szansa, by było inaczej. Siła i ratunek jest w płynącej z serca modlitwie i pokucie. Jeśli usłuchacie, wyślę Moich Aniołów, aby stanęli w waszej obronie. Pozwolę Mojej Mamie, aby uczyniła niedługo wielki cud. Spowoduje on, że wiele osób się nawróci, zwłaszcza spośród muzułmanów. Po wydarzeniach pozwolę podnieść się Polsce duchowo i gospodarczo. Odzyskawszy siły, pomagajcie innym ludziom, także z innych narodów. Wielu spośród pysznych kapłanów i biskupów zginie.” (25 wrzesień 2015r. Przekaz nr 695)

Niektórzy mogą powiedzieć, że przecież nie wszyscy muzułmanie są źli. Owszem, nie wszyscy są źli, ale prawie każdy z nich „będzie dobry” na sposób, jaki każe im Koran i rozkaże imam. Diametralnie przeciwny od naszych, chrześcijańskich a nawet po prostu europejskich pojęć. Parę razy sam byłem świadkiem, jak oni mogą się przeobrażać w zależności od sytuacji w niedostępny dla naszej mentalności sposób. Ale jako przykład podam takie „szczere” świadectwo: „Kilka lat temu ukończyłem studia w Londynie , gdzie poznałem wielu muzułmanów. Jeden z moich znajomych na studiach pochodził z Iranu. Pewnego razu powiedział mi, że teraz się przyjaźnimy, ale gdy tylko jego Imam powie żeby mnie zabić, to on mnie zabije. I ostatnia sentencja, radzę każdemu wpisać w Google ”trzy etapy dżihadu” wtedy zrozumie, jak z takiego niewinnego islamskiego imigranta z czasem budzi się bestia. Oni mają to we krwi.” Tj. dokładnie, jak uczy ich tego Koran: „Muzułmanie nie powinni mieć przyjaciół spoza wiary, chyba że dla własnej ochrony. Są chwile gdy muzułmanie mogą się wydawać przyjacielscy w stosunku do innowierców ale nie powinni tak naprawdę czuć”. (Koran 3 : 28) . „Każdy muzułmanin to potencjalny terrorysta“ - mówi były muzułmanin. Był kiedyś w USA taki inteligentny, kulturalny (grał na skrzypcach, czytał Puszkina i Dostojewskiego w oryginale) azylant (cała rodzina uciekła od wojny). Miał na imię Tamerlan Carnajew. A „nagle” podłożył bombę na finiszu Bostońskiego maratonu (bo sam był jeszcze i sportowcem). Może Rosyjskim służbom (które z pewnością też za tym stały) właśnie o to chodziło – uświadomić Amerykanom, kogo oni bronią, przyjmują i karmią. Nie dałoby się namówić do tego katolika, prawosławnego, protestanta, buddystę lub hindusa. Ale muzułmanina – bez żadnego problemu. No gdyby zrobił to choćby w Rosji, która im naszkodziła. Albo pojechał walczyć z uzbrojonymi jankesami do Talibów do Afganistanu. Ale zabijać nic mu nie winnych cywili, dzieci, w kraju, który mu wszystko dał za darmo? Nam chyba nigdy tego nie zrozumieć, ale trzeba się liczyć z taką ich mentalnością i być w gotowości.

A ponieważ zagrożenie jest jednak zupełnie realne, nie możemy bezczynnie czekać, że Pan Bóg wszystko za nas załatwi. Trzeba aktywnie się przygotować do chyba już nieuniknionego niebezpieczeństwa. Po pierwsze, zmienić rząd na patriotyczny w nadchodzących wyborach. Po drugie, zmusić ich do realnego wypełnienia swoich obietnic i naprawienia „błędów” (bo tak naprawdę celowych szkodliwych dla Polski działań) poprzedniego – obecnego – rządu PO-PSL. Odrodzić zdradzoną przez PO Grupę Wyszehradzką. Co więcej, utworzyć szerszą „antyimigracyjną” (a dokładniej – antyislamską) koalicję międzynarodową (z Rumunią, Słowenią, Chorwacją oraz Krajami Nadbałtyckimi). Nawet wyjść z UE, jak będzie trzeba wybierać. I tak UE wkrótce się rozpadnie, zaś nowe Imperium powstanie, według przepowiedni, właśnie na tych terenach (plus Ukraina i Białoruś) na czele z Polską (tj. „Polska od morza do morza”). I właśnie przeciwko temu – przewodnictwu Polski – opierają się nasi sąsiedzi. Ale w zaistniałej sytuacji raczej „nastąpią na gardło” własnej „dumie narodowej” niż będą czekać, aż dżihadyści im poderżną własne gardła.

A przede wszystkim natychmiast wysłać wojsko, straż graniczną i policję na pomoc Węgrom i Chorwatom. Pomóc realnie opanować sytuację i na miejscu samym się nauczyć. Jeżeli Polacy brali czynny udział w niepotrzebnych nam misjach w Afganistanie i Iraku, dlaczego by nie wesprzeć zbrojnie naszych sąsiadów? Co więcej, wzmocnić własne wschodnie granice, bo lada chwila właśnie tam runie ten trochę zatrzymany na południu potop (chociaż już teraz nasilił się tam ruch migrantów z Kaukazu). A dlatego nie tylko przywrócić niedawno odebraną strażnikom długą broń, ale uzbroić (i odpowiednio doszkolić) ich jeszcze lepiej oraz rozlokować w pobliżu jednostki wojskowe. I wesprzeć ich odpowiednią prawną bazą, żeby nie wahali się użyć broni w razie potrzeby broniąc naszych granic. Już same te przygotowania mogą trochę ochłodzić nadgorliwość tych wojowników.

W ideale było by uzbroić cały naród. Broń – to atrybut prawdziwie wolnego człowieka, jak było to uważano przez wieki i jak słusznie nadal uważają Amerykanie. Przynajmniej pozwolić uzbroić się tym, kto tego chce. Argument, że skorzystają z tego przestępcy i wariaci, nie jest poważny: przestępcy broń już mają, zaś wariaci „z powodzeniem” wykorzystują siekiery a nawet samoloty. Ale na takie rozwiązanie chyba trudno będzie namówić nawet rząd „patriotyczny” (bo naród stanie się „zbyt” silny i niezależny, co żadnym siłom politycznym nie jest na rękę). Istnieje jednak inne, mniej „niebezpieczne” rozwiązanie, które z powodzeniem przetestowano w Rosji, na Ukrainie, Donbasie i w Naddniestrze. Coś w rodzaju „nac-gwardii” („kozaków”, „opołczeńców”, „batalionów”). Takie jednostki paramilitarne, jak wynika z doświadczenia, świetnie sobie radzą w miejskich warunkach (na polu już trochę gorzej), zwłaszcza przy wsparciu wojska. Tj. na co dzień cywile (a więc nie trzeba ich „wyjmować” z gospodarki i stale utrzymywać na koszt państwa, jak wojsko), ale odpowiednio wyszkoleni, organizowani i gotowi w każdej chwili wziąć łatwo dostępną dla nich broń i wkroczyć do akcji. Zacząć można od już istniejącej Ochotniczej Straży Pożarnej. Organizatorami i dowódcami takich „jednostek” mogą być doświadczeni emerytowani wojskowi (tak naprawdę mężczyźni w sile wieku), którzy pewnie się nudzą na swojej za wczesnej emeryturze. Nawet nie trzeba im za to płacić – i tak mają dobre emerytury, o których „garbusy” mogą tylko pomarzyć. Niech zrobią coś pożytecznego dla swojego kraju, który znajduje się w niebezpieczeństwie (również ich dzieci i wnuki ).

Oczywiście że trzeba porządnie uzbroić w długą broń (żeby nie było jak w Magdalence – z pistolecikami przeciw „kałasznikowom”) i doszkolić wszystkich tych licznych „gabinetowych siłowików” (policję, straż miejską oraz graniczną – „wewnętrzną”). Istnieje co prawda możliwość, że ta uzbrojona „armia” będzie użyta przeciwko własnemu narodowi (proroctwa tego nie wykluczają), ale właśnie dlatego trzeba wybrać odpowiednich ludzi i zmusić ich do pracy w interesach Polski i narodu, a nie urzędasów, masonów, obcego kapitału i własnych, jak to ma miejsce obecnie. Nie będzie to łatwe, ale z deklarującymi się jako patrioci – możliwe. Ale na razie (do wyborów) starczy z nich samych „prawidłowych słów”, żeby wyrzucić tych, którzy nawet mówić „prawidłowo” nie potrafią. I to akurat dobrze, bo tracą resztki elektoratu.

Ostatnia uwaga: w sztuce wojennej jest bardzo ważna zasada – nigdy nie można lekceważyć przeciwnika. Ale również nie można go i przeceniać, nawet kiedy siły na pozór nierówne. Tj. każdego potencjalnego przeciwnika trzeba szanować (nawet słabszego), ale się go nie lękać (nawet silniejszego). Ostatnie wydarzenia na Ukrainie dobrze to ilustrują. Krym Rosja potraktowała bardzo poważnie – i wygrała. Ukraina zaś wydała jej się „łatwym łupem” ze względu na panujący tam chaos i rozpad armii. Nawet Zachód już gotów był „spisać ją na straty” (przynajmniej Ukrainę Wschodnią). Ale oni się nie poddali, i nie zamierzają. Czym wszystkim dają dobry przykład, jak trzeba bronić swojej ojczyzny nie licząc na nic. Zresztą ludność Donbasu też skutecznie broni swoje ziemie „przed banderowcami”, jak oni to postrzegają. Nie bez pomocy ze strony Rosji, oczywiście, ale dają sobie radę. Tak samo nie można lekceważyć islamistów, ale nie trzeba i panikować. Po prostu spokojnie się przygotowywać do każdego możliwego typu wojny: konwencjonalnej, partyzanckiej oraz hybrydowej. I nie myśleć, że my „nie mamy realnych wrogów” i dlatego niszczyć armię. Ukraina też tak kiedyś (na pozór słusznie) myślała. Dlatego właśnie prozachodni Juszczenko zaczął (a nie prorosyjski Janukowicz, który tylko zakończył) rozwalać armię pod pretekstem jej „reorganizacji” (tak samo jak w „demokratycznej” Polsce i na początku w poradzieckiej Rosji). Jak mówi rzymskie przysłowie: „Si vis pacem, para bellum (chcesz pokoju, gotuj się do wojny)”.

Michał Sybirak