EGZORCYZMY MAŁE

(bardziej aktualnie i dostępnie, niż myślisz)

19 kwietnia 2015

Wielu słowo „Egzorcyzm”, kojarzy z czymś, co zostało pokazane w filmie „Egzorcysta ” (reżyser William Friedkin, 1973 rok), który z kolei powstał jako ekranizacja bestselleru Williama Petera Blatty o tej samej nazwie. Typowa amerykańska mieszanina prawdy i fałszu, choć i oparta na autentycznej historii opętania kilkunastoletniego chłopca, które miało miejsce w USA w 1949 roku. Można na ten temat również sobie poczytać, przede wszystkim w Ewangeliach, a teraz już od ponad dwóch lat nawet w „Miesięczniku Egzorcysta”, pooglądać filmiki na YouTube, a nawet zobaczyć na własne oczy w kościołach, w których posługują oficjalnie wyznaczeni przez biskupa księża egzorcyści. Naprawdę robi to duże wrażenie. W ostatnim wypadku można również zauważyć ciekawy dowód, który dają złe duchy, że Pan Jezus jest prawdziwym Synem Bożym (o czym mówiły Mu wprost, jak czytamy w Ewangeliach), i że faktycznie staje się On obecny w Najświętszym Sakramencie. Każda bez wyjątku osoba opętana, która uczestniczy we Mszy Świętej (niekoniecznie w jej intencji) – nawet w zakrystii - zaczyna dziko krzyczeć zawsze dokładnie w trzech momentach: podczas słów konsekracji (raz na „chleb – Ciało” i raz na „wino – Krew”) i kiedy ksiądz udziela jej Komunii św. (albo próbuje udzielić, bo on idzie do zakrystii, a tam nie widać co się dzieje). Niektórzy opętani krzyczą (lub przeklinają) częściej, ale w tych momentach – nawet najbardziej spokojni pośród nich.

W swoim czasie Jezus Chrystus nie tylko Sam wyrzucał złe duchy z opętanych przez nich ludzi, ale również dał taką władzę swoim Apostołom. I oni faktycznie to robili. Przy czym, władzę taką dał wszystkim Apostołom, zarówno dwunastu (Łk 9, 1), jak i siedemdziesięciu (Łk 10, 17), a nie tylko „wybranym”: Piotrowi, Jakubowi i Janowi, których On wyróżniał w innych przypadkach (np.: Mk 9, 2-13; Łk 8, 51; Mk 14,33). Kościół zaś współczesny z jakiegoś powodu zapomniał o tym, że dziedzicem i następcą Apostołów jest każdy ksiądz, a nie tylko „wybrani” i biskupi, którym, owszem, dana jest wyłączna ekskluzywna władza wyświęcać innych biskupów, księży i diakonów, poświęcać Krzyżmo Święte i zarządzać powierzonym mu lokalnym Kościołem (o ile nie wpadnie w herezję, bo wtedy wierni wraz z księżmi mają prawo, a nawet obowiązek go nie słuchać, co już wkrótce będzie bardzo aktualne). W każdym razie z niewiadomych powodów zdecydowano, że egzorcyzmować mogą tylko specjalnie wyznaczeni przez biskupa księża. To prawda, ale – nie cała! Każdy ksiądz z mocy Sakramentu Kapłaństwa ma władzę egzorcyzmowania, ale z niej zwykle nie korzysta, choć jest to w pełnej zgodzie ze Słowem Bożym, zawartym w Ewangeliach oraz przekazywanym poprzez współczesnych proroków (zwłaszcza przez Żywego Płomieia). Jest to nadal i coraz bardziej aktualne!

Co więcej, częściowo władzę egzorcyzmowania mają nawet świeccy. Takie prawo i moc nadał papież Jan Paweł II na prośbę Matki Bożej Różańcowi Świętemu. Robić to trzeba w następujący sposób: przed każdym dziesiątkiem mówimy, np.: „mocą tajemnicy Pierwszej Radosnej Różańca Świętego, rozkazuję ci szatanie, odejść od nas, od kapłanów, biskupów, kardynałów, Ojca Świętego, od całego Kościoła Świętego i od tych wszystkich, od których rozkazuje ci odejść Matka Boża Niepokalana Maryja. Amen”. Ale można wymieniać w tej formułce dowolne osoby, według własnego uznania i potrzeb. Oczywiście że to nie ma takiej mocy, jak egzorcyzmy sprawowane przez księży. Ale to działa w sposób następujący: w czasie, kiedy wypowiadamy „formułkę” wraz z „dziesiątkiem”, zły duch musi nas posłuchać i choć na krótką chwilę opuścić osoby, które wymieniliśmy. Trochę później on, niestety, powraca – zresztą zgodnie z Ewangelią (Mt 12, 43-45; Łk 11, 24-46). Ale w tym, choć krótkim momencie, kiedy on opuszcza dręczoną lub zniewoloną w różnym stopniu osobę, do niej intensywnie dociera Łaska Boża – dzięki naszej modlitwie, na naszą prośbę, bo Pan Bóg szanuje wolną wolę człowieka i dlatego nie może działać bez dobrowolnej prośby (jego lub naszej, z tym, że niektórzy za siebie raczej nie poproszą, a niektórzy nawet nie mogą, ale my – tak). W tej chwili, kiedy do niego dociera Boża Łaska, człowiek ten ma realny wybór: powrócić do Boga (już całkiem dobrowolnie), lub znów od niego się odwrócić, odrzucając Łaskę i marnując szansę. Do tej pory jest on często na tyle zniewolony, że nawet nie ma realnego wyboru, bo już wcześniej nieroztropnie, choć dobrowolnie oddał swoją wolną wolę – dar Boga Ojca – diabłu. My zaś znów dajemy mu szansę. Niestety, w wielu wypadkach ludzie ci znów tą szansę zmarnują i znów popadną w niewolę diabła. Ale ktoś skorzysta i się uratuje (a później pomoże się uratować innym, jak mówił Święty starzec Serafin z Sarowa: „uratuj swoją własną duszę, a tysiące uratują się dookoła ciebie”). Dlatego tak ważne jest modlić się za liderów (przywódców, gwiazdy, polityków) oraz księży i biskupów (zwłaszcza kardynałów). Bo kiedy nawraca się taka osoba, w jej ślady może pójść wielu jej fanów. Dajmy im więc taką szansę!

Ale Różaniec – to broń na diabła, dostępna dla wszystkich. Orędzia Ostrzeżenia zachęcają do odmawiania go (a lepiej – rozważania) nie tylko katolików, lecz wszystkich. Natomiast, dla zaawansowanych jest wiele innych odpowiednich modlitw. Na przykład niektóre Psalmy (zwłaszcza Ps 27) i Krucjaty modlitwy . Szczególną moc także pod tym względem ma Nowenna do Trójcy Świętej. Oczywiście że, wszystko to - nie zamiast Różańca, lecz – na dodatek.

Trzeba wziąć również pod uwagę, że nie chodzi tylko o opętanych w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale również o zniewolonych i dręczonych przez złe duchy. Takie ciężkie przypadki jak w filmie, nie są często spotykane. Ale „drobniejsze” – ile chcesz, prawie powszechnie. Inaczej po co byłoby prosić, żeby szatan opuścił papieża, biskupów, kapłanów oraz inne osoby, które nie są przecież opętane. Chodzi o to, że nawet absolutnie normalny człowiek może tak naprawdę mieć w sobie wiele złych duchów (opętani mają je „w sercu”, reszta – „koło serca”, na tym chyba polega różnica). Wchodzą oni do duszy w chwili, kiedy człowiek zgadza się na grzech (niekoniecznie ciężki, ale nawet grzeszna myśl lub słowo przekleństwa – już otwiera furtkę duszy i wchodzi tam szatan). W przypadku szczególnie ciężkich grzechów (np. zdrady małżeńskiej) demon ten przechodzi z pokolenia na pokolenie i pozbyć się takiego jest bardzo trudno. Niektórzy księża uznają istnienie takich „demonów międzypokoleniowych” (nawet odprawiają Msze Święte w intencji, żeby ich się pozbyć), niektórzy – nie uznają. Ale współcześni prorocy (np. Żywy Płomień), piszą o tym wyraźnie. Prawdziwie opętanych nawet ksiądz egzorcysta nie zawsze może uwolnić. A jeśli już – to nie za jednym razem. Nawet Apostołowie nie zawsze dawali sobie z tym radę. Nasze zaś „małe egzorcyzmy” (Różaniec z „formułką” i inne modlitwy) akurat odganiają złe duchy od tych „normalnych” (u których on nie jest w sercu, lecz koło niego).

Co więcej, osoby, które na pewno nie są zniewolone nawet w najmniejszym stopniu (prawdziwie wierzące, ciche, pokorne, pobożne oraz małe dzieci) też potrzebują takich naszych modlitw-egzorcyzmów za nich. Dlaczego? Otóż takie osoby szatan atakuje szczególnie intensywnie. Oni, oczywiście, starają się nie ulegać jego pokusom, walczyć z nim ze wszystkich sił, ale nie jest im łatwo (przypomnijmy sobie św. pustelnika Antoniego Wielkiego czy o. Pio). A wtedy nasza modlitwa-egzorcyzm im pomaga: daje trochę odpoczynku od ciężkiej duchowej walki. Kto by z nas nie chciał sam skorzystać z takiej pomocy? A więc, parafrazując słowa Apostoła, „módlmy się jeden za drugiego” (Jk 5, 16)

Oprócz tego, egzorcyzmy są potrzebne dla uwolnienia od wpływu złych duchów nie tylko osoby, ale także zwierzęta (które mogą być nawet opętane, wg. Mt 8, 32), miejsca i rzeczy (por. Jud 1, 23). A w naszych czasach, kiedy niektóre korporacje (np. LIDL) na poziomie swego najwyższego kierownictwa oficjalnie „poświęcają” całą swą produkcję Diabłu, a niektóre piekarnie trzymają u siebie szamanów dla regularnego „poświęcenia” chleba i innego pieczywa, i w ogóle kiedy mało komu można ufać, szczególnie aktualny staje się zwyczaj przed użyciem kropić wodą święconą wszystkie nowe rzeczy, a zwłaszcza zakupione artykuły spożywcze. Pobożni chrześcijanie (zwłaszcza na Wschodzie) stosują tę metodę od wieków. Zaleca się również regularnie kropić miejsce zamieszkania i pracy, a także odzież i pościel ludzi uzależnionych, np. od alkoholu lub narkotyków (bez ich obecności), oraz dodawać do wszystkich przygotowywanych pokarmów święcone wodę, olej i sól. Nie zapominajmy o sile, jaką ma nad złymi duchami woda święcona (zwłaszcza „egzorcyzmowana”, ale taką, niestety, bardzo mało gdzie teraz święcą).

Apostołowie, kiedy raz ponieśli porażkę w walce ze złym duchem, nie mogąc go wyrzucić z opętanego, zapytali o przyczynę tego swego Mistrza, Jezusa Chrystusa. On zaś im rzekł: „Z powodu małej wiary waszej…” oraz „Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem” (Mt 17,14-21; Mk 9,14-29). Z wiarą i modlitwą wierzący może i nie mają poważnych problemów, natomiast o prawdziwym poście większość prawie zapomniała. Współczesny „katolicki post” – wstrzemięźliwość od mięsnych pokarmów w piątki – trudno uznać za takowy, choć Kościół wymaga tylko tyle. A oto co mówi w tej sprawie sam Bóg poprzez swoich proroków: „Ważnym dla duszy jak i dla ciała jest post. Najdoskonalszym jest suszenie, a więc nic do ust oprócz Mojego Świętego Eucharystycznego Serca. Drugi stopień to tylko picie wody, trzeci to post o chlebie i wodzie, czwarty i ostatni to odmawianie sobie tego, co się najbardziej lubi”. ( ŻP, 26 maja 2014). A więc wstrzemięźliwość od mięsnych pokarmów będzie postem tylko dla tego, kto je „najbardziej lubi”. Niektórzy zachowują tzw. „Drogę zbawienia, czyli 12 Piątkó‚w”, przepisanych przez papieża Klemensa VIII. Inni odprawiają Nowennę Zbawienia wg MBM (co wymaga postu raz na miesiąc). Albo, kto może, post w każdą środę i każdy piątek o chlebie i wodzie (wg Objawień w Medziugorje). Może właśnie dlatego bohaterowie filmu odnieśli sukces tylko w połowie – dziewczynkę opętaną uwolnili, ale za cenę własnego życia - że na ludzi postu nie wyglądali. Nasze „małe egzorcyzmy” też będą o wiele skuteczniejsze, jeśli będziemy się pościć według wskazówek Bożych przekaźników, a nie masonerii kościelnej, która nie na próżno pozbawiła kościół takiego skarbu jak post, żeby nie dręczyć ich szefa, szatana (kiedyś w Kościele katolickim nawet Adwent był postem, o czym dziś przypomina tylko fioletowy kolor szat liturgicznych). W Cerkwi prawosławnej postów oficjalnie nikt nie likwidował, ale realnie, np. w Rosji („twierdzy współczesnego Prawosławia”) ten Wielki Post trzymało zaledwie 3%, podczas gdy deklaruje siebie jako prawosławnych 68% Rosjan. Ale prawosławnych postów jest dużo (około 1/3 wszystkich dni roku): cztery wielodniowe (Wielki, Bożonarodzeniowy, Post przed świętem Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy i Piotrowy) plus każda środa i każdy piątek oprócz Oktaw Wielkanocnej i Bożego Narodzenia. Posty te maja dość skomplikowany (uzależniony od dni tygodnia i świąt) reżim, ale w każdym razie nie tylko żadnego mięsa, ale również jaj j nabiałów. Ale taki post jest dobry „dla bohaterów”. Normalnym ludziom starczy postu Mediugorskiego.

Oprócz tego nikt nie odwołał postanowienia papieża Leona XIII - odmawiania w kościołach na zakończenie każdej Mszy Świętej Modlitwy – Egzorcyzmu do Świętego Michała Archanioła. Dlaczego Kościół to porzucił? Co prawda, w niektórych kościołach odradzają tej praktyki, ale daleko nie we wszystkich. Można (i trzeba), oczywiście, odmawiać tę modlitwę również prywatnie.

A wygląda na to, że opętanych staje się coraz więcej i zachowują się oni coraz agresywniej. Kiedy matka lub ojciec w sposób bestialski katuje własne dziecko, czy to nie opętanie? A kiedy pilot świadomie rzuca o skałę samolot ze 150 niewinnymi pasażerami (a mierzył chyba w elektrownię atomową, którą za wcześnie namierzył, żeby ofiar było jeszcze więcej, ale Mirage mu na to nie pozwoliły), czy to nie opętanie? Co gorsze, w niedalekiej przyszłości takich niewytłumaczalnych przypadków będzie coraz więcej, aż osiągną stopień epidemii. Tak więc sprawa egzorcyzmów staje się sprawą bezpieczeństwa publicznego i osobistego.

Michał Sybirak