SANKCJE I EMBARGO –
POCZĄTEK KOŃCA ROSYJSKIEJ GOSPODARKI

14 sierpnia 2014

Czy sankcje ekonomiczne USA i UE wobec Rosji oraz jej embargo odwetowe faktycznie pogrążą rosyjską gospodarkę? Owszem. Może i nie bezpośrednio, ale w rezultacie – tak. Bardzo dokładnie i w szczegółach opisał to ostatni rosyjski prorok Wiaczesław Krasheninnikov („Ruski Anioł”). Wiele z jego proroctw już się spełniło (np. koniec komunizmu, wojna na Kaukazie, zorganizowane „przez swoich” akty terrorystyczne w Moskwie i Nowym Jorku itp.) Niemniej jednak, do tej pory bardzo trudno było uwierzyć, że tak wielki kraj może faktycznie się pogrążyć w aż taki chaos: rozpad na praktycznie niezależne i dlatego bezradne regiony, paraliż transportu i zamykanie zakładów przemysłowych (z braku paliwa!), odłączenie energii elektrycznej (poczynając od Władywostoku i kończąc na Moskwie). Do tego – straszny (choć krótki) głód, choroby i terror gorszy od Stalinowskiego. W ten ostatni uwierzyć coraz łatwiej. Nawet Zachód rozumie to co raz lepiej – zwłaszcza po każdym kolejnym załatwionym samolocie.

Niektórzy, zwłaszcza sami Rosjanie, uważają, że rosyjska gospodarka jest na tyle mocna, że nic jej nie zaszkodzi. Zwłaszcza, że mają takich partnerów jak Chiny, Indie, Iran oraz Brazylia. Ale to się zmieni, kiedy Chiny zaatakują Rosję (o tym zgodnie przepowiada wielu współczesnych proroków, katolickich i prawosławnych, w tym „Ruski Anioł”).

Wszystko to ma oczyścić Rosję i pomóc jej stać się porządnym, nawet świętym krajem. Ale już nigdy – supermocarstwem. W tym też się zgadzają wszyscy prorocy, nawet najbardziej patriotyczni.

Pasowałoby więc pomyśleć i dobrze się przygotować, żeby się całkowicie uniezależnić od eksportu rosyjskiego. Właśnie to jest dobrą stroną sankcji i embargo, że rozpoczyna i stymuluje ten proces, żeby później nie było aż takiego szoku. Kto może, niech się modli za Rosję, żeby jak najszybciej naprawdę się nawróciła i przestała wreszcie być zagrożeniem dla całego świata, w tym – dla Polski.

Michał Sybirak