OPERACJA „BŁAZEN”

(komu na rękę „nieadekwatne” zachowanie niektórych polityków)

17 lipca 2014

Zachowanie i wypowiedzi niektórych polityków wydają się na pierwszy rzut oka bardzo nielogiczne i bezsensowne: przecież oni szkodzą przede wszystkim swojej własnej reputacji. Ale tak naprawdę nie jest to rezultatem ich głupoty czy też braku dobrego wychowania lub zwykłej nieodpowiedzialności. Jest w tym głęboko ukryty plan. Technologia ta (pod nazwą „Operacja Błazen”) została opracowana jeszcze w latach 80-ch ubiegłego stulecia w ZSRR. Niejaki Instytut Polityki Państwowej w Moskwie na zlecenie ówczesnych władz komunistycznych opracowywał warianty kontrolowanej zmiany systemu, żeby oni nadal mogli pozostać u władzy (co im się w rezultacie świetnie udało). Przecież oni nie byli na tyle głupi, żeby nie rozumieć, że ten ustrój państwowy może długo nie wytrzymać, zaś niekontrolowane zmiany z pewnością pozbawiłyby ich wszystkiego.

Wśród innych rozpatrywany był wariant o ustanowieniu monarchii (pod warunkiem, żeby oni zostali „nową szlachtą”). Rzecz jasna, że żaden prawdziwy monarcha na ten warunek się nie zgodził, więc w rezultacie musieli się zadowolić pseudomonarchem Putinem (który, prawdę mówiąc, ma więcej praw, niż kiedyś prawdziwy car). Ale na początku trzeba było zbadać „opinię publiczną”, żeby się dowiedzieć, na ile w ogóle idea ta jest w narodzie żywa. Zadanie to wykonał Gelij Riabow, który niby znalazł szczątki zamordowanej przez bolszewików Rodziny Carskiej. Jak się okazało, naród rosyjski nadal pozostał dość monarchistyczny. Wtedy zdecydowano, na wszelki wypadek, ideę prawdziwej monarchii zdyskredytować.

Właśnie temu służyła rzetelnie opracowana i skutecznie zrealizowana „Operacja Błazen”. Idea była prosta: powołać na „skłóconych” między sobą „liderów” monarchistów takich ludzi, patrząc na których każdy normalny człowiek odczułby wstręt i wraz z nimi odrzuciłby propagowaną przez nich ideę. I tak się stało. Nielicznych zaś prawdziwych i porządnych monarchistów stopniowo wyeliminowano (jednych zabito, drugich zastraszono, innych zmuszono do emigracji). I wszystko to się działo, kiedy cały świat głośno klaskał „nowej rosyjskiej demokracji”. Były więzień polityczny i pisarz Anatolij Bulew (nieformalny, ale niekwestionowany prawdziwy lider rosyjskich monarchistów), który rozpracował ten podły plan, zmarł nagle w niewyjaśnionych okolicznościach.

W Polsce, rzecz jasna, idea monarchii jest na tyle słaba, że nie zasługuje na taką uwagę „trzymających władzę”. Inna sprawa – szlachta. Istnieje realne „niebezpieczeństwo”, że ona może kiedyś znów powrócić do władzy. Czemu więc, na wszelki wypadek, nie zdyskredytować tej idei? Wykorzystując przy tym opracowaną i skutecznie przetestowaną przez „starszego brata” technologię? Warto więc było „kupić” odpowiednich pozbawionych zasad „polityków” i zapewnić w mediach szeroką darmową reklamę każdego ich niby „głupiego” słowa lub czynu.

Na razie im to się udaje, ale w rezultacie nikt nie powstrzyma ogłoszonych przez współczesnych proroków Planów Bożych: kiedyś szlachta (na czele z monarchą) rzeczywiście przejmie władzę w Polsce (i nie tylko). Z tym że decydować będzie nie tyle pochodzenie (tym bardziej splamione przez współpracę z komunistami i masonami), lecz realne zasługi. Zresztą, tak było również w ubiegłych wiekach. Miejsca jeszcze są, ale trzeba się pospieszyć, bo czasu zostało niezbyt wiele.

Michał Sybirak